Rynek & Raporty

Bezkierunkowy handel na ropie naftowej WTI od początku marca w piątek został na moment przerwany zejściem pod 55,00, które szybko jednak zostało zanegowane. Rynek nie ma odwagi przejść do spadków, ale też nie bardzo próbuje wykorzystać pozytywnych informacji, jak te o cięciu wydobycia przez Arabię Saudyjską. Konsolidacja nad zniesieniem Fibonacciego 38,2 proc. fali spadkowej z IV kw. 2018 r. stwarza wrażenie przystanku przed kolejnym ruchem w górę. Zamknięcie dnia powyżej ostatnich szczytów (57,85) jest konieczne, by zobaczyć kontynuację wzrostów w kierunku średniej 200-sesyjnej (ok. 62,00). Po drodze czeka psychologiczna bariera na 60,00. Strefa wsparcia jest szeroka i rozpościera się od średniej 55-sesysjnej (52,90) do lutowych dołków (51,23).

Pomimo imponującego raportu z kanadyjskiego rynku pracy w piątek nie udaje się rozruszać popytu na CAD. Nie pomaga nawet generalnie pozytywny klimat wokół ropy naftowej, szczególnie po komentarzach z Arabii Saudyjskiej o planach dalszego cięcia wydobycia. Gorzki posmak po gołębim komentarzu po posiedzeniu Banku Kanady zniechęca kupujących. USD/CAD z ledwością cofnął się w stronę 1,3380 i wygląda na to, że rynek korekty wykorzystuje na dokładanie długich pozycji. Na wykresie dziennym można dopatrzeć się formacji odwróconej głowy z ramionami z linią szyi na równi ze średnią 55-sesyjną, co wyznaczałoby docelowy zasięg w okolicach 1,36. Po drodze oporem będą zeszłotygodniowe szczyty przy 1,3460. Wsparcia czekają na 1,3374 i 1,3337.

Nadzieje na porozumienie w sprawie brexitu przede wszystkim winduje funta, ale euro pośrednio też korzysta, a przynajmniej wykruszają się krótkie pozycje z ubiegłego tygodnia, których zniecierpliwił brak kontynuacji spadków. Rynek chce być na krótko, ale nie lubi inercji, szczególnie że obok zmienność wzrosła. Podtrzymuje zdanie z wczoraj – to wciąż korekta do czasu, aż nie zamkniemy się ponad 1,1320 (powyżej średniej 20-sesyjnej). Wsparcia: 1,1245, 1,1220, 1,1175.

Obie miary inflacji (CPI, CPIF) wypadły o 0,1 pkt proc. poniżej prognoz, ale, co ważniejsze, inflacja bazowa CPIF wpadało 0,5 pkt proc. poniżej prognoz Riksbanku. Dane też słabo wyglądają w kontraście z wczorajszym pozytywnym zaskoczeniem z Norwegii. EUR/SEK skoczył z 10,55 do 1,5750, ale reakcja wygląda na dość stonowaną.

GBP/USD rośnie w poniedziałek, sięgając szczytu na 1,3095. Bloomberg podaje, że umocnienie funta jest skutkiem komentarza kanclerz Merkel Angeli Merkel, która powiedziała, że szef KE Jean-Claude Juncker przedstawił Wielkiej Brytanii „bardzo ważną” ofertę ws. brexitu. Nie wiemy jednak nic o szczegółach tej oferty, która może być korzystna dla Wielkiej Brytanii, ale nie musi. W zeszłym tygodniu propozycja zmiany backstopu przedstawiona przez unijnego negocjatora Michela Barniera nie była do zaakceptowania przez brytyjskich eurosceptyków i partię DUP. Rynek zdaje się jednak działać niż rozważać, widząc szklankę w połowie pełną. Takich „interpretacji” doniesień medialnych może widzieć sporo w nadchodzących dniach.

Sprzedaż detaliczna w USA w styczniu (dane zaległe, których publikację odłożył paraliż administracji) wzrosła 0,2 proc. m/m. Z wyłączeniem aut dynamika wyniosła 0,9 proc. m/m. Przypomnijmy, że dane za grudzień okazały się potężnym rozczarowaniem i przyłożyły do pogorszenia nastrojów inwestycyjnych. W grudniu sprzedaż detaliczna była wg pierwszego odczytu aż 1,2 proc. niższa niż w listopadzie a fatalnie wypadły też wszystkie kategorie bazowe będące proxy dla konsumpcji jako składowej PKB. Dodatkowo poprzedni odczyt został dziś zrewidowany w dół aż do -1,6 proc. miesiąc do miesiąca. Dolar pozostaje stabilny, EUR/USD jest blisko 1,1250. USD/JPY pozostaje minimalnie nad 111,00. O danych mozna powiedzieć, że strach przed government shutdown w grudniu był naprawdę mocny i uderzył w sprzedaż, ale w styczniu widać było oznaki poprawy sentymentu gospodarstw domowych.

GBP/USD handluje się bardzo niespokojnie na początku tygodnia, w którym mogą zapaść kluczowe decyzje w sprawie brexitu. Na jutro zaplanowane jest kolejne głosowanie nad projektem porozumienia z UE w sprawie brexitu i jeśli zostanie ono odrzucone, środa przyniesie głosowanie nad bezumownym brexitem, a w przypadku sprzeciwu – czwartkowe głosowanie nad wydłużeniem Artykułu 50. Ponieważ ubiegłotygodniowe negocjacje między UE i Wielką Brytanią okazały się bezowocne, zmierzamy ku odroczeniu brexitu, co rynek zdaje się w miarę dyskontować.

Osobiście jestem zdumiony siłą umocnienia złotego z piątku. Negatywny mix gołębiego EBC (implikacje dla RPP) oraz generalnego pogorszenia rynkowego sentymentu uzasadniały wypchnięcie EUR/PLN ponad 4,31 w czwartek, ale już gładkiego powrotu pod 4,30 w piątek nie da się łatwo wytłumaczyć. Tematem dnia pozostają obawy o globalne ożywienie, co dziś rano wzmocniły gorsze dane z Niemiec. Dlatego z piątkowego spadku i nie wyciągałbym daleko idących wniosków i prędzej spodziewałbym się stabilizacji wokół 4,30. Technicznie od dołu nie ma nic konkretnego aż do 4,28, gdzie było dno ostatniej konsolidacji ze stycznia. Opór na 4,3155 w postaci czwartkowego szczytu.

Pod koniec pierwszego kwartału zaczynają odżywać demony z końcówki ubiegłego roku, czyli strach o perspektywy globalnej gospodarki. Nie ma się co dziwić, w końcu globalny indeks mierzący poziom zaskoczenia danymi makro wskazuje, że rozczarowują one najmocniej od 2013 roku. Swoje trzy grosze dokładają też banki centralne, które tnąc prognozy wzrostu i oddalając wizję normalizacji polityki utwierdzają rynek w tym, że jest się czego bać.