Rynek & Raporty

W kwietniu produkcja przemysłowa w Polsce tąpnęła o 25,5 proc. m/m, ponad dwukrotnie mocniej niż zakładał konsensus. W ujęciu rocznym produkcja skurczyła się o 24,6 proc. wobec spadku o 2,3 proc. w marcu. Najsilniej zmniejszyła się produkcja samochodów i przyczep, wyrobów skórzanych i mebli. Jedynym pozytywnym segmentem była produkcja wyrobów farmaceutycznych. Zamrożenie gospodarki w ubiegłym miesiącu mocno uderzyło w przemysł, a pandemia w strefie euro zamknęła rynki zbytu na eksport. EUR/PLN pozostaje jednak pod 4,54, gdyż załamanie gospodarcze jest powszechne i liczby z Polski nie zaskakują zbytnio.

Odczyty PMI z Niemiec mają mieszany wydźwięk, gdyż odbicie po stronie sektora usługowego jest mocniejsze niż we Francji (większa swoboda w otwieraniu punktów i sklepów), ale wskaźnik dla przemysłu wypadł poniżej oczekiwań. W przemyśle mogą się odbijać obawy przedsiębiorców o nieodbudowanie kanałów sprzedaży i eksportu w związku z trudniejszą sytuacją sąsiadów. EUR odczuwa rozczarowanie danymi i EUR/USD cofnął się do 1,0960.

Napięcia na linii USA-Chiny kolejny raz psują nastroje, stając się kotwicą dla rynków za każdym razem, kiedy apetyt a ryzyko stara się wzmocnić. Niewykluczone, że cała nerwowość z ostatnich godzin ponownie usunie się w cień (jeśli lepsze PMI w tym pomogą), choć wydaje się nieprawdopodobne, aby zaostrzenie retoryki Trumpa wobec Chin można było ignorować w nieskończoność i nie wierzyć, że konflikt nie zakłóci oczekiwanego odbicia gospodarczego.

Prezes Banku Anglii Andrew Bailey przemawia aktualnie w brytyjskim parlamencie i głównie powtarza przekaz, który już kilkukrotnie dało się usłyszeć do przedstawicieli banku centralnego. Ujemne stopy procentowe są opcją, której BoE nie wyklucza, a nawet pozytywnie ocenia jego efekty. Bailey dodał, że obecnie bank aktywnie analizuje zasadność utrzymywania dolnego ograniczenia dla stóp procentowych (tj. 0 proc.). Jakkolwiek nie przesądza to o wprowadzeniu ujemnego oprocentowania, otwartość BoE da rynkom do myślenia i może być pretekstem do gołębich oczekiwań na rynku stopy procentowej, a zatem i źródłem presji na GBP. Na razie funt zdaje się niewzruszony słowami prezesa – GBP/USD wspina się do 1,2278.

USD/CAD zbliżył się do wsparć wyznaczonych przez dołki z 13 i 30 kwietnia na 1,3854. Niedaleko czeka też kluczowy poziom 1,3791 wyznaczony przez szczyt z maja 2017 r. Osiągnięcie bazy konsolidacji zbiega się też z perspektywami wyhamowania rajdu cen ropy naftowej, co sugerowałoby potencjał do odbicia kursu. W takim scenariuszu przestrzeń do wzrostów jest otwarta do 1,4139/71.

NZD/USD pozostaje w konsolidacji 0,5909-0,6176, choć możliwe, że tworzy się układ dla wyjścia góra. Dziś kurs narusza linię trendu spadkowego poprowadzoną po szczytach z grudnia 2019 r. i marca 2020 r. Za wcześnie, by cokolwiek przesądzać i do pełni szczęścia potrzeba jeszcze zamknięcia ponad 0,6176, ale warto przyglądać się rozwojowi sytuacji. Na rynku jest sporo rozgoryczonych krótkich pozycji, które nie przyniosły zysku na oczekiwaniach wprowadzenia ujemnych stóp procentowych przez RBNZ. Jeśli redukcja krótkich pozycji nie zakończyła się całkowicie, będzie to dodatkowe paliwo do windowana kursu. Celem dla rajdu byłaby średnia 200d na 0,6322.

Kontrakt na ropę Brent zbliża się do zagęszczenia oporów, które mogą zatrzymać trwający od kilku dni rajd. Na 36,29 oporem jest linia po szczytach kwietnia. Tutaj też przebiega linia trendu spadkowego poprowadzona po wierzchołkach ze stycznia i lutego. Niedaleko, bo na 37,28, wypada także 38,2-proc. zniesienie Fibonacciego ruchu spadkowego styczeń-kwiecień. Rynek może co najmniej zatrzymać się tutaj na chwilę, choć brak dalszego impetu będzie prowokował do realizacji zysków z ostatnich zwyżek, co by pociągnęło za sobą silniejszą korektę. Strefa 29,14/90 wyznacza pierwsze wsparcie (23,6-proc. zniesienie, średnia 110d).

Choć na pierwszy rzut oka wygląda, że złoty zyskał wraz z lepszymi nastrojami we wtorek a dziś koryguje w ślad za spadkami na rynku akcji, to byłby to pierwszy przypadek korelacji na przestrzeni ostatni dobrych kilku dni. Nie wierzę w takie zbiegi okoliczności i bardziej zakładam, że rynek w końcu się przebudził, by wykorzystać niemoc popytu pod oporem i zagrać na odejście w dół. Jeśli chęć skalpowania rynku będzie duża, to docelowo EUR/PLN może zajść do 4,51, ale na pewno nie dziś i raczej nie do końca tygodnia. Tempo jest ślimacze, a zrywy aktywności okazjonalne. Poziom 4,5550 jest aktualnie słabym oporem przed 4,5670. Dołki z nocy wyznaczają wstępne wsparcie na 4,5415.

Sceptyczne raporty dotyczące ostatnich rewelacji w badaniach nad szczepionką na COVID-19 utemperowały rynkowy entuzjazm, przywracając niepewność o tempo odbicia gospodarczego jako motyw przewodni dla rynków. Indeksy są pod presją, na FX widać odwrót od ryzykownych walut. Łatwo przyszło, łatwo poszło.