Rynek & Raporty

Największym pozytywnym zaskoczeniem w serii danych z USA jest silny skok zamówień na dobra trwałego użytku w maju: o 15,8 proc. m/m po spadku o 18,1 proc. w kwietniu. Jest to najsilniejszy skok od lipca 2014 r., choć w porównaniu z załamaniem miesiąc wcześniej dane tracą nieco blasku. Liczba osób, która w ubiegłym tygodniu zgłosiła się po zasiłek dla bezrobotnych wyniosła 1,48 mln, nieco mniej niż 1,54 mln (po korekcie) w poprzednim tygodniu, ale więcej niż prognozowano (1,32 mln). Liczba osób kontynuujących pobieranie zasiłku obniżyła się poniżej 20 mln – dobry znak. Wreszcie w finalnym szacunku PKB za I kw. utrzymano spadek o 5 proc. Ogólnie mamy potwierdzenie, że odmrażanie aktywności gospodarczej postępuje wraz odbudową zamówień i przywracaniem miejsc pracy. Mimo to po 15 minutach od publikacji danych rekcja rynku akcji i dolara jest pomijalna.

Korekta na EUR/USD sprowadza kurs na linię krótkoterminowego trendu wzrostowego (~1,1225), ale póki wsparcie trzyma, nastawienie rynku pozostanie wzrostowe. Dopiero przełamanie ostatniego dołka na 1,1175 będzie sygnałem sprzedaży. Stabilizacja nastrojów na rynku akcji przemawia za wyhamowaniem aprecjacji dolara i na razie można oczekiwać, że dołki będą podbierane. Celem pozostaje 1,1422 (szczyt czerwca) przed 1,1492 (szczyt marca).

Jakkolwiek jeszcze otwarcie na europejskich parkietach przebiegało w atmosferze wyprzedaży akcji, tak po dwóch godzinach widać oznaki stabilizacji i próby odbicia. Trudno przypisać konkretny powód dla poprawy nastrojów. Otrzymaliśmy informację, że Europejski Bank Centralny uruchamia nowy program pożyczek repo dla innych banków centralnych, który ma przeciwdziałać niedoborom płynności EUR. Decyzja nie jest odpowiedzią na aktualny problem rynku pieniężnego, choć pokazuje determinację banków centralnych, by dostarczyć płynność.

Na otwarciu rynku kasowego w Nowym Jorku ceny akcji spadają przy nowych obawach wywołanych groźbą zaostrzenia wojny celnej między USA i Europą. Biały Dom rozważa nowe cła warte 3,1 mln USD na dobra sprowadzane z UE i Wielkiej Brytanii. Ponadto nie brakuje też informacji o rosnących przypadkach zachorowań na koronawirusa – tym razem w Kalifornii, Arizonie i Teksasie. UE rozważa nałożenie zakazu wpuszczania Amerykanów na Stary Kontynent. W atmosferze nerwowości Dow Jones traci 0,9 proc., S&P500 spada o 0,6 proc i tylko Nasdaq broni się pozostając na poziomie wtorkowego zamknięcia. W Europie głównie indeksy – DAX, CAC40, FTSE100 - dołują o prawie 2 proc.

Złoto wyrwało się z 10-tygodniowej konsolidacji i powróciło do wzrostów, przebijając majowy szczyt na 1765,05. Uwaga przenosi się teraz na strefę 1795,74/1803,29 wyznaczoną po szczytach z października 2012 r. i listopada 2011 r. Dalej czeka daleki cel 1921,50 w postaci szczytu z września 2011 r. Wsparcie dla ruchu wzrostowego pozostaje linia trendu wzrostowego, która obecnie przebiega w okolicach 1722 i niedaleko średniej 55d. Dno konsolidacji na 1657,64 pozostaje kluczowym wsparciem i dopiero jego przełamanie odwróciłoby rynek złota ku trendowi spadkowemu.

Kruche nastroje na europejskim otwarciu nie poprawia się po ostatnich doniesieniach w kwestii polityki celnej między USA i UE. Bloomberg donosi, że USA planują wprowadzić cła warte 3,1 mld USD na produkty z Niemiec, Hiszpanii Francji i Wielkiej Brytanii. Wśród produktów objętych cłami (lub podwyżką dotychczasowych) są m.in. gin, piwo, ziemniaki i ciężarówki. DE30 osunął się po informacji o ok. 70 pkt. Presja dotyka też inne europejskie rynki akcji. EUR/USD wstępnie spadł do 1,1270, ale już wraca do 1,13.

Pierwotne odbicie od poziomu Fibo i linii trendu (~1,1174) wytraciło impet przed 1,1350, ale scenariusz wzrostowy pozostaje w mocy, a uwaga wraca na ostatnie szczyty na 1,1422. Przełamanie tutaj otworzyłoby drogę do 1,1494 (szczyt z marca), a nawet w kierunku 1,1570 (szczyt 2019 r.). Do tego jednak potrzeba albo solidnego rajdu ryzyka, jak z przełomu maja i czerwca, albo silniejszego osłabienia USD. Na razie nie widzę podstaw do żadnego z nich, więc pozostaje tylko liczyć na pęd rynku prze testach poziomów technicznych.

Mierzony przez instytut Ifo indeks klimatu niemieckiego biznesu pokazuje, że przedsiębiorcy mają wysokie nadzieje na odbicie ożywienia z pomocą wsparcia fiskalnego, jednocześnie jednak utrzymuje się ponury sentyment w ocenie sytuacji bieżącej. W czerwcu wskaźnik oczekiwań skoczył do 91,4 z 80,5, mocniej niż prognozowane 87. Ale ocena bieżąca wzrosłą tylko do 81,3 z 78,9 (prog. 84). W komentarzu do danych napisano, że „niemiecki biznes widzi światełko w tunelu”, ale „większość firm ocenia swoją bieżącą sytuację jako słabą”. Wydźwięk danych jest spójny z tym, co wczoraj pokazał PMI. Dane są neutralne dla euro – EUR/USD dryfuje tuż pod 1,13.

Oczekiwania na szybsze tempo ożywienia gospodarczego oraz atak na historyczne szczyty popularnych spółek ciągną w górę całe Wall Street. Na początku sesji kursy technologicznych potentatów takich jak Facebook, Microsoft, Amazon, Apple, Netflix biły nowe rekordy a kontrakt na indeks Nasdaq 100 atakuje historyczne maksima. Silne odbicie indeksów PMI w Eurolandzie, Wielkiej Brytanii i USA oraz doniesienia z Białego Domu o planowanym nowy pakiecie fiskalnym (czeki dla Amerykanów) tworzą środowisko sprzyjające wzrostom cen akcji. Inwestorzy już zapomnieli o nocnym zamieszaniu wokół umowy handlowej po tym, jak doradca Białego Domu Navarro zasugerował jej zerwanie, ale prezydent Trump szybko zdementował te komentarze. Na otwarciu S&P500 i Nasdaq rosną po 0,8 proc., a Dow Jones zyskuje 1 proc.