Rynek & Raporty

Dynamika PKB w Polsce wyniosła w III kwartale 5,1 proc. r/r, pomimo prognoz przyhamowania tempa ożywienia (poprz. 5,1 proc., prog. 4,6 proc.). W ujęciu kwartalnym wzrost wyniósł 1,7 proc. (prog. 0,9 proc., poprz. 1,1 proc. po korekcie). W tle mamy rewizję odczytu inflacji CPI za październik, gdzie podwyższono dynamikę roczną do 1,8 proc. z 1,7 proc. Duże zaskoczenie w odczycie PKB jest jednak ignorowane przez rynek walutowym; EUR/PLN stoi w miejscu na 4,29.

Odczyt inflacji CPI w Szwecji w ujęciu rocznym wyniósł 2,3 proc., mimo prognoz wzrostu do 2,4 proc. (poprz. 2,3 proc.). Inflacja bazowa spadła do 2,4 proc. (poprz. 2,5 proc., prog. 2,6 proc.). W ujęciu miesięcznym inflacja CPI wyniosła -0,1 proc. (prog. 0,0 proc., poprz. 0,5 proc.), analogicznie odczyt inflacji bazowej m/m. Na skutek danych korona szwedzka osłabia się; EUR/SEK rośnie 5 figur, powyżej 10,29.

GBP/USD testuje 1,2950 w przypływie informacji związanych z negocjacjami Brexitu. Rzecznik brytyjskiego rządu informuje, że rozmowy przyniosły postępy, choć pozostaje jeszcze niewielka liczba spornych kwestii. Ale brytyjscy dziennikarze na Twitterze idą dalej, informując, że finalny tekst umowy rozwodowej został już uzgodniony i czeka na aprobatę premier May. Jeśli taką otrzyma, jeszcze jutro rząd zostanie zawezwany do podpisania umowy. Nadal nie wiemy jednak, czy ustalenia zadowolą wszystkich w Partii Konserwatywnej lub czy uda się przegłosować porozumienie w parlamencie.

W poniedziałek złoty był najsłabszą walutą rynków wschodzących, wyprzedzając forinta węgierskiego i koronę czeską. Jednak 2 grosze wzrostu EUR/PLN nie są czymś, co jeży włos na głowie i bardziej sugeruje płytkość świątecznego rynku i wtórny szok z tąpnięcia EUR/USD pod 1,13. Sentyment na rynku nie jest specjalnie przyjazny ryzykownym aktywom, ale też nie widać rozkręcania negatywnej presji, co powinno zakotwiczyć EUR/PLN blisko 4,30. Wsparcie zostało ubite w zeszłym tygodniu na 4,2750/00. Od góry próżnia panuje do 4,32.

Wczoraj huśtawka komentarzy dotyczących Brexitu zatrzymała spadkową falę przed 1,2820, rynek stracił pęd i zaczął budować bazę do odbicia. Dziś wzrosty są nieśmiałe i jeszcze nie udało się zahaczyć o szczyt z wczorajszego popołudnia (1,2935), więc dalej stoimy przed otwartą opcją powrotu spadków. Rynek jest w fazie wyczekiwania, biorąc pod uwagę, że nagłówki dotyczące negocjacji Brexitu mogą pojawić się w każdej chwili. Według ostatnich informacji, premier May chciałaby uzgodnić umowę rozwodową do jutra, by móc z formalnościami zdążyć przed unijnym szczytem pod koniec listopada. Pole do pozytywnych zaskoczeń jest spore i z łatwością wyniosłoby kurs przynajmniej do oporu na 1,3040 (średnia 55-sesyjna). Alternatywnie powrót spadków oznaczałby atak na wrześniowe dołki na 1,2785, a przełamanie tutaj otworzyłoby drogę do tegorocznych minimów z sierpnia/października na 1,2662/96.

Wskaźnik autorstwa niemieckiego instytutu ZEW, określający nastroje wśród analityków i inwestorów instytucjonalnych, spadł do 58,2 pkt. (prog. 65,0 pkt.) z 70,1 pkt. w poprzednim okresie. Ocena perspektyw nieznacznie się poprawiła (-24,1 pkt., poprzednio -24,7 pkt.), mimo prognoz spadku do -26,0 pkt. EUR/USD traci 10 pipsów notując 1,1225, jednak po chwili wymazuje połowę ruchu i pozostaje przy 1,1230.

Świeży napływ informacji (i to pozytywnych) dotyczących negocjacji handlowych USA-Chiny pomaga odmienić klimat na rynkach po dość ponurym poniedziałku, gdzie USD był królem, a rynek akcji świecił się na czerwono. EUR pozostaje największym przegranym na starcie tygodnia, słabo ma się też GBP. Złoty nie miał łatwo w świątecznych warunkach, ale nie spodziewamy się rozwinięcia osłabienia.

Weekendowa seria publikacji w brytyjskiej prasie nie zostawia suchej nitki na sposobie prowadzenia negocjacji ws. brexitu przez premier May i sugeruje, że tzw. NO DEAL staje się coraz realniejszy. D. Raab dopiero jutro spotyka się z unijnym negocjatorem Barnierem a w środę premier May będzie przemawiać w Izbie Gmin. Poza tym z Wielkiej Brytanii napłynie cały szereg danych (rynek pracy, inflacja, sprzedaż detaliczna). Nie można też wykluczyć, że władze będą chciały swoimi komentarzami osłabić negatywny wydźwięk fali weekendowych publikacji. Na razie jednak funt jest pod silną presją, traci jeszcze silniej niż euro - w tej chwili GBP/USD spada równo 1 proc. i pod 1,2840. Oznacza to, że kurs od szczytu z ubiegłej środy runął już prawie 350 pipsów. Tak naprawdę solidnego wsparcia należy szukać w tej chwili przy 1,27, wcześniej słabszą barierą może być 1,1285. Opory to 1,2920 i 1,3050, ale na razie nic nie zapowiada odbicia w te rejony

Jeśli w kolejnych dniach mamy oglądać poprawę rynkowego sentymentu, inwestorzy potrzebują wsparcia w danych dla optymistycznych perspektyw globalnego ożywienia. Nie będzie o to łatwo przy spodziewanym skurczeniu się PKB Niemiec i spowolnieniu w chińskim przemyśle, ale dane z rynku pracy Wielkiej Brytanii i Australii powinny być mocne. W USA pod lupą będą wskaźniki nastrojów przedsiębiorstw w obliczu wyniku wyborów i wzrostu zmienności na rynku akcji. Z Polski otrzymamy szybki szacunek PKB za III kw.