Rynek & Raporty

Na wykresie dziennym przy zniesieniu Fibonacciego 61,8 proc. (2350 pkt.) rysuje się formacja doji wskazująca na niezdecydowanie rynku. W tym wypadku warto poczekać na zamknięcie dziennej świecy, aby wykrystalizował się konkretny sygnał. Odbicie od wyznaczonej bariery poprowadzi kurs ponownie do oporu przy 2400 pkt. (majowe szczyty). Przebicie jej pozwoli na spadek do 2320 pkt., gdzie wypadają dołki z 27 marca i 17 kwietnia.

Wskaźnik Philly Fed wystrzelił z 22 do 38,3 pkt. przy oczekiwanym spadku do 18,5 pkt. To jego druga najwyższa wartość w tym roku i jednocześnie w XXI wieku. Po porcji solidnych danych z amerykańskiej gospodarki popyt na dolara znów się nieco nasila. EUR/USD jest tuż nad 1,1110 a rentowność dziesięciolatek USA podejmuje kolejną próbę powrotu nad 2,20 proc.

W kwietniu dynamika zatrudnienia w przedsiębiorstwach w Polsce przyspieszyła do 4,6 proc. r/r z 4,5 proc. w marcu, zgodnie z naszymi prognozami, ale szybciej od rynkowej mediany (4,5 proc.). Z kolei wzrost średniej płacy osłabił się do 4,1 proc. z 5,2 proc., poniżej prognozy rynkowych (4,4 proc.) i naszych (4,7 proc.). Osłabienie płac nie jest niepokojące, gdyż są to dość zmienne dane podlegające wpływowi zdarzeń jednorazowych (np. wypłaty premii w niektórych sektorach), które wywindowały dane w marcu. Pokrzepiające jest przyspieszenie zatrudnienie, co podkreśla silną postawę rynku pracy.

EUR/USD spada z 1,1135 o około 20 pipsów. Inwestorzy największą wagę zdają się przywiązywać do stwierdzenia, że zmiany w komunikacji z rynkiem będą stopniowe i bardzo ostrożne - tu można było spodziewać się bardziej stanowczego stanowiska. Poza tym w protokole trudno znaleźć coś interesującego. Warto zwrócić uwagę, że ostatnie kilka minut to powrót rentowności amerykańskich dziesięciolatek ponad 2,20 proc., któremu towarzyszy nasilenie się popytu na dolara. Spadki EUR/USD wpisują się zatem w szerszą tendencję.

Od grudnia 2016 r. polski złoty systematycznie zyskuje na wartości. EUR/PLN w pół roku z poziomu 4,50 zanurkował do 4,16, co jest spadkiem rzędu 7,7 proc. USD/PLN od grudniowych maksimów przy 4,28 osunął się do 3,75 (-12,5proc.). Pierwsza z wymienionych par walutowych zanotowała wczoraj fałszywe wybicie przez wsparcie w rejonie 4,18. Druga natomiast odbiła się praktycznie w punkt od dolnej bandy kanału spadkowego. Obie z nich są mocno wyprzedane, dlatego prędzej czy później należy oczekiwać zwyżkowej korekty. W ciągu ostatnich 40 godzin EUR/PLN skoczył z 4,16 do 4,23 - tak silnego ruchu nie odnotowaliśmy od bardzo dawna. Dynamiczny skok wskazuje, że potencjalne odreagowanie właśnie się rozpoczyna.

WIG 20 przełamał wsparcie przy 2300 pkt., na które składało się zniesienie Fibonacciego 50 proc., średnioterminowa linia trendu spadkowego, poziom overbalance oraz szczyt z 17 marca. Przebicie tak ważnego poziomu oznacza zwiększone zakończenia zwyżkowej tendencji. Celem niedźwiedzi będzie poziom 2160 pkt., gdzie wypadają marcowe dołki. Wcześniej nie można wykluczyć zwyżkowej korekty, która może przybrać postać ruchu powrotnego do przebitego wsparcia.

NZD/USD testuje średnioterminową linię trendu spadkowego korespondującą z lokalnymi szczytami ustanowionymi 8 i 10 maja w okolicach 0,6950. Istotne będzie zachowanie kursu przy tym poziomie. Wybicie górą oznaczałoby zwiększone prawdopodobieństwo dłuższej zmiany trendu. W tym wypadku kolejną barierą dla rynku byka będzie 0,7050, czyli kwietniowe maksima. Odbicie natomiast sprowadzi kurs do 0,6860, gdzie znajdziemy dołek z 16 maja.

Po kilku miesiącach słabości sprzedaż detaliczna na Wyspach silnie odbija. Rezultat to wyskok GBP/USD z 1,2980 do 1,3030 oraz spadek EUR/GBP z 0,8575 do 0,8545.

Prawie dwuprocentowe spadki na Wall Street w środę dają do myślenia posiadaczom ryzykownych aktywów, choć najmniej kochanym na rynku pozostaje USD. Bezpieczne przystanie są w cenie, a wskaźniki zmienności odbijają od minimów. Handel w czwartek wydaje się spokojny, ale to tylko do czasu kolejnej rewelacji z Waszyngtonu.