Rynek & Raporty

Wzrost prawdopodobieństwa wygranej Trumpa do ponad 70 proc. w oczach bukmacherów przełożył się na silne odbicie kontraktów na indeksy. Futures na S&P500 podskoczył błyskawicznie niemal 3 proc. i zamienił spadki na 2 - proc. wzrost. Silny ruch nie jest kontynuowany w obliczu wyczekiwania na kolejne dane. Dolar nadal pozostaje mocny. Należy zachować ostrożność, gdyż wpływ chronologii liczenia głosów korespondencyjnych vs. złożonych osobiście zamydla obraz. W przypadku takich stanów jak Michigan czy Wisconsin może wystąpić odwrotna sytuacja niż w Teksasie, czy Karolinie Północnej, gdzie Trump wysforował się na prowadzenie dopiero przy ostatnich partiach zliczanych głosów. Obecnie Trump ma zagwarantowanych 108 głosów elektorskich a Biden 131. Sto kilkanaście dodatkowych głosów obecnemu prezydentowi dostarczą swing states, gdzie nie straci on najprawdopodobniej prowadzenia , czyli Teksas, Floryda, Ohio, Georgia, Karolina Północna a kolejne 10 głosów powinny gwarantować bastiony, czyli Utah oraz Idaho.

EUR/USD jest obecnie ponad 100 pipsów pod szczytem z pierwszych kwadransów dzisiejszego handlu. Kurs spada 0,7 proc. w kierunku kluczowej strefy 1,1610-1,1625. Jej przebicie może powodować dalszy zjazd w kierunku 1,15. Kontrakt na DAX broni z kolei 12000 pkt. Wyraźnie spadają metale szlachetne, zwłaszcza przeceniane 3,5 proc. srebro.

Znane są wyniki z kolejnych stanów, ale tych, w przypadku których łatwo można było pokusić się o wskazanie jednoznacznego faworyta. Na razie Biden ma prowadzenie 119 do 92 i w świetle danych cząstkowych na razie jest bliższy zwycięstwa w swing states takich jak Teksas (duże zaskoczenie, aż 38 głosów elektorskich) oraz Karolina Północna, Ohio i Pensylwania. Dodatkowo ma wczesne prowadzenie w Kansas i Missouri. Z kolei Trump wysuwa się na czoło w Michigan, Georgii a jego wygrana na Florydzie jest właściwie przesądzona.

Pojawiają się kolejne głosy, tym razem ze sztabu Bidena, które poddają pod wątpliwość możliwość jego wygranej na Florydzie w kontekście wysokiego poparcia dla Trumpa w Miami. Schłodzenie nastrojów i rynkowego entuzjazmu na razie się nie rozwija: dołki EUR/USD i kontraktów na S&P500 zostały zanotowane ponad kwadrans temu.

Jeśli Trump chce marzyć o reelekcji to nie może stracić Florydy i reprezentujących stan 29 głosów elektorskich. New York Times szacuje, że rosną szanse Trumpa na utrzymanie tego stanu, są one estymowane na 93 proc. Całe osłabienie dolara z pierwszej godziny handlu zostało wymazane a kontrakty na indeksy ograniczyły wzrosty.

O 1:00 polskiego czasu definitywnie zakończyło się głosowanie w pierwszych stanach, w tych kluczowych, czyli Pensylwanii oraz Florydzie trwa jeszcze kilkadziesiąt minut. Pełny harmonogram przedstawia mapka przygotowana przez agencję Bloomberg. Czas EST jest przesunięty o 6 godzin względem CET.

Chociaż nie ma ku temu twardych podstaw na rynku trwają przetasowania wskazujące, że rynki chcą wierzyć w niebieską falę, czyli pełny tryumf Demokratów. Kontrakt na S&P500 podnosi się już 1 proc. EUR/USD i GBP/USD ponoszą się około 0,5 proc. i przekraczają 1,1750 i 1,31. Wyraźnie rośnie złoto, które windowane jest nie apetytem na ryzyko a słabością dolara mającą swoje korzenie w oczekiwaniach na pogłębianie się ujemnych realnych stóp procentowych w USA. Kurs uncji zwyżkuje w kierunku 1915 USD a kruszec jest najdroższy od 23 października.

Uczestnicy rynku najczęściej odpowiedzi na pytanie o to kiedy będą znane rozstrzygnięcia nocy wyborczej szukają w głosowaniu z 2016 roku. W poprzednich wyborach prezydenckich wyniki stał się jasny około 8:30 polskiego czasu. To bardzo późna godzina na tle wyborów z ostatnich kilkudziesięciu lat. Donald Trump nie może sobie pozwolić na utratę głosów elektorskich z Florydy (29) oraz Pensylwanii (20). Przed czterema laty rezultaty z tych stanów napłynęły dopiero o 4:53 i 7:35.

To była rekordowa sesja na GPW i bardzo dobra w Europie Zachodniej oraz USA. WIG20 wystrzelił ponad 5 proc. i powrócił powyżej 1635 pkt. Kontrakt na S&P 500 rośnie niemal 2 proc. a futures na DAX około 2,5 proc. Dwie sesje listopada wystarczyły by wymazać połowę październikowego załamania na Wall Street.