Na ostatniej prostej uwaga na wyboje
Według najnowszych danych przewaga Trumpa w Georgii wynosi mniej niż 1000 głosów, podczas gdy w Pensylwanii z wczorajszej przewagi 160 tys. głosów dziś rano zrobiło się mniej niż 20 tys. To najnowsze rewelacje z wyścigu prezydenckiego obok prowadzenia Bidena w Nevadzie i Arizonie, które już same dają wymagane 270 głosów elektorskich. Sztab Trumpa stara się oprotestować niektóre wyniki i kwestionować ważność głosów przesłanych pocztą, ale systematycznie spadają obawy, że obecny prezydent może cokolwiek zmienić. Umacnia się przekonanie do wygranej Bidena przy podzielonym Kongresie. W takim układzie polityka gospodarcza będzie się zmieniać w żółwim tempie, co sugeruje niskie rynkowe stopy procentowe w USA, paliwo dla rynku akcji i USD uzależnionego od generalnych nastrojów rynkowych. Na razie dominuje ekscytacja związana z wyparowywaniem wyborczej niepewności bez negatywnych implikacji podatkowych dla spółek z Wall Street. Ale za rogiem czai się już wracająca kwestia COVID-19, gdyż w USA kolejny dzień przynosi ponad 100 tys. nowych przypadków zachorowań. A pozostający w rękach Republikanów Senat nie zgodzi się na duży pakiet fiskalny. Pamiętajmy, że rynki nie poruszają się po prostej linii i schłodzenie nastrojów, nawet jeśli tylko przejściowe, może stać się ważnym elementem notowań w przyszłym tygodniu.
Na FX USD w nocy próbował odrobić część strat w ramach realizacji zysków po rajdach na niektórych parach G10. Ogólnie dalej wygląda to jedynie na domykanie pozycji zabezpieczających przed okołowyborczym chaosem niż przekonanie do otwierania nowych pozycji. To z jednej strony implikuje, że jest jeszcze miejsce do pełnego zdyskontowania wyniku wyborów (risk-on, sprzedaż USD) pod warunkiem, że nie znajdą się inne czynniki mącące obraz. Rozwój pandemii i przekreślenie szans na hojny pakietem fiskalny będą hamulcami dla rajdu ryzyka. Jeśli obawy dojdą do głosu, takie crossy jak EUR/USD czy AUD/USD mogą trafić na sufit, a łatwiej będzie o słabość USD względem np. JPY.
Nie sądzę, by raport z rynku pracy z USA dziś po południu mógł zaistnieć jako istotne wydarzenie. Konsensus zakłada wzrost zatrudnienia w sektorze pozarolniczym o 593 tys. przy spadku stopy bezrobocia do 7,6 proc. z 7,9 proc. Odbudowa miejsc pracy postępuje w solidnym tempie, choć jesienna fala pandemii może zahamować ten trend. Kolejny raport za listopad z pewnością powie więcej o wpływie COVID-19, choć jeśli już dzisiejsze dane wskażą na słabsze tempo przyrostu zatrudnienia, może to podkreślić konieczność szybkiego zatwierdzenia pakietu fiskalnego.
Złoty korzysta na poprawie nastrojów na rynkach zewnętrznych, co zdecydowanie przykrywa obawy o rozprzestrzenianie się wirusa w Polsce. Wczoraj Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 27 tys. nowych przypadków zachorowań i zbliżamy się do progu, po którym następna decyzją rządu będzie ogłoszenie narodowej kwarantanny. Mimo to na rynku złotego potwierdza się teza, że inwestorzy są gotowi sprzedawać walutę pod rozwój pandemii w Polsce i nakładane restrykcje o ile nie będzie się to kłócić z ogólnorynkowym apetytem na ryzyko. Dziś poznamy decyzję Rady Polityki Pieniężnej po posiedzeniu przesuniętym z 4 listopada. Zmiana terminu obudziła spekulacje, że Rada szykuje zmiany w polityce w reakcji na nową falę COVID-19. Naszym zdaniem obniżka stopy referencyjnej (aktualnie 0,10 proc.) nie ma sensu, gdyż stopy sięgnęły efektywnego dna. Rozszerzenie QE także nie wchodzi w grę, gdyż program skupu obligacji jest nielimitowany. Najprostszym rozwiązaniem jest wsparcie działań rządu w walce z COVID-19 i werbalne zadeklarowanie gotowości do dalszego skupu obligacji skarbowych lub emitowanych przez PFR w ramach Tarczy Finansowej 2.0. Alternatywnie w grę może wchodzić uruchomienie programu bezpośredniego wsparcia pożyczkowego dla firm niefinansowych (a’la uruchomiony przez Fed Main Street Lending Program). Nie jest to jednak nasz bazowy scenariusz, choć jeśli Rada będzie chciała bardzo pokazać, że robi cokolwiek, to i obniżka stopy procentowej nie jest całkowicie wykluczona.