Mieszane dane z rynku pracy USA
Zatrudnienie w sektorze pozarolniczym w USA wzrosło w lutym o 275 tys. osób, czyli więcej niż oczekiwano (konsensus 200 tys.). Poziom styczniowy został jednak zrewidowany w dół o 167 tys. Stopa bezrobocia wzrosła z 3,7 proc. do 3,9 proc. (prognoza 3,7 proc.). Średnie zarobki godzinowe wzrosły zaledwie o 0,1 proc. miesiąc do miesiąca, a wskaźnik rok do roku spadł z 4,4 proc. 4,3%.
Dzisiejszy raport o zatrudnieniu po raz kolejny pokazuje, jak ważne jest, aby nie przywiązywać zbyt dużej wagi do poszczególnych miesięcznych danych, zwłaszcza, że często podlegają one znacznym korektom. Na przykład cztery tygodnie temu raport o zatrudnieniu za styczeń zaskoczył ogromnym wzrostem nowych miejsc pracy, podczas gdy liczba przepracowanych godzin była słaba, a płace gwałtownie wzrosły. Teraz wzrost zatrudnienia w grudniu i styczniu został zrewidowany w dół do odpowiednio 229 i 275 tysięcy (zamiast 333 i 353 tysięcy), podczas gdy liczba przepracowanych godzin została zrewidowana w górę w obu miesiącach, a płace w dół. Wzrost stopy bezrobocia, który opiera się na mniej wiarygodnym badaniu prywatnych gospodarstw domowych, jest tym razem równie zaskakujący. Zmienne dane mogą odzwierciedlać fakt, że odsetek odpowiedzi w odpowiednich ankietach znacznie spadł, przez co wyniki są mniej reprezentatywne.
Ogólny obraz rynku pracy wskazuje na dość stabilną sytuację. Nie ma sygnałów alarmowych zatem wizja recesji na ten moment jest mało prawdopodobna. Sytuacja nieco się pogarsza, ale proces ten jest umiarkowany i postępuje bardzo wolno. Niedawno opublikowane dane dotyczące wolnych miejsc pracy (dalszy niewielki spadek) i wskaźnika rezygnacji z pracy (powrót do poziomów sprzed pandemii) również wskazują na dalszą normalizację na rynku pracy. Fed może zatem poczekać na dalsze dane przed zainicjowaniem oczekiwanych cięć stóp procentowych. Bank centralny nie ma powodu na ten moment, żeby działać szybciej ale z drugiej strony brak też argumentów za tym, aby start łagodzenia warunków monetarnych przesunąć znacznie w przyszłość. Rynek w tym momencie wycenia ok 65 proc. szans na to, że czerwiec przyniesie pierwszą obniżkę i aktualnie nie ma powodów, żeby zakładać inny scenariusz.
Dziś kalendarz makro jest ubogi. Brak pozycji opisujących stan amerykańskiej gospodarki. Inwestorzy czekają na wtorkowe dane CPI, które pokażą w jaki sposób kształtowała się dynamika wzrostu cen konsumenckich w lutym.