Jutrzejsza inflacja ostatnią wskazówką dla rynku
Nie ma wątpliwości, że rynek pracy w USA się ochłodził. Teraz najważniejsze pytanie brzmi w jaki sposób Fed oceni to spowolnienie i dostosuje parametry polityki monetarnej. Pamiętajmy, że Powell w klarowny sposób zakomunikował, że dalszy regres na tym polu nie będzie mile widziany. Dane jednak jeszcze nie wskazują dają przesłanek, że gospodarkę amerykańską czeka „twarde lądowanie”. Historia pokazuje, że Rezerwa Federalna decydowała się na mocniejszą reakcję w przeszłości, kiedy zatrudnienie w sektorze pozarolniczym spadało w miesiącach poprzedzających decyzję (były to wartości ujemne). Tak było w 2001 oraz 2007 roku. Aktualnie sytuacja jest zdecydowanie lepsza. Porównując również aktualną stopę bezrobocia z tamtymi okresami, rok 2024 ponownie wygrywa. Dodatkowo uważam, że ruch o 50 pb we wrześniu mógłby spowodować wzrost rynkowej awersji do ryzyka a dominującą interpretacją takiej decyzji mogłaby być ta, która mówi, że Fed jest jest spóźniony z reakcją i chce nadrobić zaległości. Uważam również, że mogłyby urosnąć spekulacje, że bank centralny wie więcej na temat aktualnej sytuacji gospodarczej i że ta nie jest tak dobra jak sugerują publicznie dostępne wskaźniki.
Prognozy dotyczące danych CPI wskazują, że zasadniczy CPI w ujęciu rok do roku powinien znacznie się obniżyć z 2,9 proc. do 2,6 proc. a bazowy pozostać na poziomie 3,2 proc. Dynamika miesięczna według oczekiwań ma ustabilizować się na pułapie 0,2 proc. i wynieść tyle samo co wartości lipcowe. Publikacja zbliżona do konsensusu powinna ucieszyć Rezerwę Federalną ale prawdopodobnie nie będzie czynnikiem, który może wpłynąć na decyzję o mocniejszej zmianie parametrów polityki monetarnej za tydzień. Jeśli CPI zostałoby podbite do wyższych wartości (co stanowiłoby negatywną niespodziankę), wówczas szansa na większe cięcie ze strony Fed prawdopodobnie zostanie w pełni zredukowana przez rynek, co mogłoby wpłynąć na aprecjację USD.