Ćwierć poprawy
Marzenia o milionie prysły w momencie. W kwietniu w sektorze pozarolniczym USA przybyło zaledwie 266 tys. nowych miejsc pracy, ćwierć tego, co było prognozowane. Teorii tak słabego wyniku jest kilka z najczęściej przytaczanym wpływem hojnych zapomóg dla bezrobotnych, które zniechęcają do powrotu na słabo opłacane stanowiska. W kolejnych miesiącach okaże się, na ile kwiecień był jednorazowym wypadkiem, a na ile tempo odbudowy zatrudnienie rzeczywiście będzie słabsze niż się spodziewano. Na ten moment najważniejszy wniosek, do wyparowanie presji, aby Fed wcześniej zabierał się za wygaszanie QE i dyskusję o podwyżkach stóp procentowych. Te apele nie pojawia się prędko, gdyż nawet odbicie zatrudnienia z nawiązką w maju nie wyzbędzie obaw decydentów Fed, że w gospodarce dzieje się coś, czego do końca nie wiadomo, jak tłumaczyć. A jeśli tak, lepiej zachować ostrożność w polityce monetarnej niż za wcześnie wystartować z zaostrzaniem.
Pamiętajmy jednak, że piątkowy raport NFP nie świadczy o tym, że w gospodarce USA dzieje się źle, tylko że dobre przychodzi wolniej. Polityka monetarna pozostaje luźna; pakiety fiskalne wspierają ożywienie. Dalej pozostaje w klimacie optymistycznych perspektyw gospodarczych, co powinno wspierać trendy reflacyjne. Tylko teraz słabszy będzie strach, że tę zabawę szybko przerwie Fed. Nowe rekordy S&P500 w piątek oraz dzisiejsze silne wzrosty cen surowców (miedź, ruda żelaza) podkreślają, że risk-on trwa. A zabawa finansowana jest za sprzedaż USD. W najbliższych dniach, im bardziej zakłopotani raportem NFP okażą się przedstawiciele Fed, tym bardziej będzie to podsycać sprzedaż dolara.
Po weekendzie wzrostom walut G10 przewodzi funt brytyjski, gdyż Szkocka Partia Narodowa (SNP) uzyskała 64 miejsca w szkockim parlamencie, o 1 za mało, by uzyskać samodzielną większość. Rezultat jest odbierany jako osłabienie zapędów do forsowania referendum o niepodległość Szkocji. Nie jest to silny czynnik dla GBP, a SNP w koalicji prawdopodobnie będzie dążyć do wymuszenia referendum na rządzie Borisa Johnsona, ale jest to ryzyko daleko odległe w czasie i nie do rozkładania na czynniki pierwsze w tym momencie. Teraz istotne jest, że funt pozbył się balastu, który w pewnym stopniu blokował walutę. Z jastrzębim przekazem Banku Anglii z ubiegłego tygodnia i słabością dolara, GBP/USD ma warunki, by iść wyżej.
Złoty korzysta na wzroście apetytu na ryzyko po piątkowych danych z USA. Zdecydowanie miały one większy wpływ na walutę niż wideokonferencja prezesa NBP A. Glapińskiego, choć ta dostarczyła kilka interesujących informacji. Prezes zaznaczył, że nie powinniśmy doszukiwać się głębokiego znaczenia w zmianach w komunikacie i obecnie Rada nie ma zamiaru zmienić nastawienia w reakcji na wyższe odczyty inflacji, gdyż są one wyłącznie efektem oddziaływania czynników pozostających poza wpływem polityki pieniężnej. Z drugiej strony prezes zmiękczył swój opór wobec zacieśniania polityki. Jakkolwiek dalej uważa, że najbardziej prawdopodobny jest scenariusz utrzymywania stóp procentowych na obecnym poziomie do końca kadencji, to wskazał, że połowa przyszłego roku może być momentem na pierwszą podwyżkę, którą poprzedzi zakończenie programu skupu aktywów. Wydźwięk wypowiedzi przeszedł w bardziej neutralny i sugerujący warunkowanie przyszłych decyzji od napływających danych, ale dalej zakładamy, że całkowita zmiana nastawienia jest odległa i do pierwszej podwyżki stóp procentowych dojdzie dopiero w III kw. 2022 r.
Z perspektywy złotego ważniejsza będzie kolejna odsłona decyzji sądowych w temacie kredytów frankowych. We wtorek 11 maja Izba Cywilna Sądu Najwyższego powinna wydać uchwałę w sprawie sześciu pytań dotyczących kredytów walutowych. Im bardziej zalecenia będą zmierzać ku silne faworyzującej kredytobiorców konwersji kredytów lub ich unieważnieniu, tym bardziej negatywny będzie wpływ na złotego. Nie podejmujemy się oceny, w którą stronę pójdzie orzeczenie.