Powoli w pozytywnym kierunku
Wiadomości takie, jak np. o zaszczepieniu przeciw COVID-19 co dziesiątej osoby w USA pomagają przywrócić oczekiwania na odbicie globalnego ożywienia i skłaniają do odnowienia pozycji w aktywach ryzykownych. Podobnie każda kolejna informacja o postępach w uchwalaniu planu fiskalnego w USA utrzymuje indeksy na Wall Street wysoko, co daje sygnał dla wzrostów giełd dookoła świata. Mimo że gospodarka USA ma się mieć lepiej, ma to większe znaczenie dla generalnego apetytu na ryzyko niż miałoby wspierać USD. Silne odbicie notują waluty surowcowe, jak NOK, NZD i AUD. EUR/USD wrócił powyżej 1,21 i daje sygnał dla innych crossów z USD, że jest potencjał na ruch wyżej. Pod warunkiem, że dzisiejsze wydarzenia w tym nie przeszkodzą. Uwaga jest skupiona na styczniowym odczycie inflacji CPI oraz wieczornym wystąpieniu prezesa Fed Powella. Główna dyskusja w odniesieniu do polityki Fed krąży wokół tego, czy napędzana przyspieszającym ożywieniem inflacja nie zmusi Fed do szybszego ograniczania luzowania. Wyższy odczyt CPI mógłby wspierać te spekulacje, ciągnąc w górę rentowności obligacji skarbowych i dolara. Sądzę jednak, że Fed jest bardziej cierpliwy w reagowaniu na wzrost inflacji i oczekiwań inflacyjnych, niż rynek aktualnie szacuje. Skutkiem tego realne stopy procentowe (nominalne oprocentowanie skorygowane o inflację) powinny pozostać nisko, co w średnim terminie będzie negatywnie odbijać się na wycenie dolara. Bardzo możliwe, że dziś wieczorem prezes Fed przypomni, że dyskusja o ograniczaniu QE czy podwyżkach stóp procentowych nie pojawi się na posiedzeniach FOMC jeszcze przez wiele miesięcy. W takim układzie ewentualny podskok USD dziś po południu (gdyby CPI wypadło powyżej prognoz) może być krótkotrwały.
Zewnętrzny klimat inwestycyjny pozostaje sprzyjający dla walut rynków wschodzących, co widać też po notowaniach złotego. EUR/PLN ociera się o 4,47 i jest coraz bliżej technicznego wsparcia na 4,45. Ale aprecjacja polskiej waluty nie postępuje szybko, na co zapewne wpływ ma ostrożna postawa inwestorów przy niezerowym ryzyku interwencji NBP. Tymczasem bank centralny zabrał głos w sprawie swojego udziału w przewalutowaniu bankowych kredytów we franku szwajcarskim. W ostatnich dniach rozpoczęła się dyskusja, jak na złotego wpłynęłaby konieczność przewalutowania kredytów przez banki, jeśli zostałyby do tego prawnie zmuszone. Jeśli jednak franki pochodziłyby z rezerw NBP, a nie z rynku, zniknęłoby zagrożenie nagłego osłabienia złotego. Wczoraj NBP poinformował, że jest gotowy do ewentualnego zaangażowania w proces przewalutowania, ale postawił warunki, m.in. udział dużej ilości instytucji i kredytobiorców, a także wyeliminowanie wątpliwości prawnych. Stanowisko NBP jest bardzo ważne i gotowość pomocy powinna hamować przed tworzeniem się negatywnej premii za ryzyko w wycenie złotego.