Ożywienie w Europie traci impet
Prezes Fed podczas swojego piątkowego wystąpienia ponownie zabrał głos w sprawie inflacji. Jego zdaniem podwyższone odczyty mogą utrzymać się dłużej nie bank centralny oczekiwał wcześniej. Wyższe wskaźniki zostaną z Amerykanami w przyszłym roku. Wysoka dynamika wzrostu cen to zdaniem Powella wpływ ograniczenia podaży, z którymi borykają się przedsiębiorstwa. Ciężko na ten moment wskazać datę, kiedy problem „wąskich gardeł” w gospodarce zostanie rozwiązany. Prezes amerykańskiej instytucji dodał, że jeśli Fed dostrzeże ryzyko trwałego wzrostu inflacji, wówczas podejmie działania zacieśniające politykę monetarną. Dodał, że „nikt nie powinien mieć wątpliwości, że użyjemy naszych narzędzi, aby sprowadzić CPI z powrotem do poziomu 2 proc.”
Na piątkowej sesji indeksy amerykańskie radziły sobie w zróżnicowany sposób. Nasdaq tracił najmocniej (na skutek rozczarowujących wyników niektórych spółek), prawie na zero wyszedł SP500 a Dow Jones odnotował wzrosty. Należy wspomnieć, że dwa ostatnie wspomniane przeze mnie indeksy wspięły się na swoje historyczne maksima. Oznacza to, że po wrześniowej korekcie zostało jedynie wspomnienie i ślad na wykresie. Widać, że Wall Street jest niewrażliwe na szum wokół inflacji i zakłada, że co prawda normalizacja rozpocznie się już wkrótce, to jednak niskie stopy w USA pozostaną jeszcze przez jakiś czas. Piątkowe PMI z USA pokazują, że usługi maja się świetnie (58,2 pkt.) Tu widać znaczny wzrost w porównaniu do odczytu wrześniowego. Przemysłowy PMI (59,2 pkt.) wypadł co prawda gorzej od oczekiwań, ale nadal jest blisko 60 pkt.
Z kolei ożywienie gospodarcze w strefie euro w coraz większym stopniu traci impet. Indeksy PMI kontynuują tendencję spadkową, choć wskaźnik dla przemysłu spadł nieznacznie z 58,6 do 58,6 pkt. To może się wydawać nieco zaskakujące, ponieważ doniesienia o problemach w podaży mocno powinny hamować sektor. Odczyt dla Niemiec był również gorszy od poprzedniego, lecz tu spadek też był kosmetyczny. Gorzej jest w usługach. Tu dynamika zdecydowanie wyhamowała. Indeks menedżerów ds. zakupów spadł u naszych zachodnich sąsiadów do poziomu 54,7 pkt z 56,4 pkt. Widać, że wskaźniki pomału zaczynają się normalizować po dynamicznym wzroście jaki obserwowaliśmy w I poł roku. Ankietowane firmy coraz częściej narzekają na problemy z zaopatrzeniem. Również niedawny wzrost liczby infekcji może mieć negatywny wpływ na działalność gospodarczą. Nie da się ukryć, że PMI dają sygnał ostrzegawczy.
W tym tygodniu poznamy szacunki CPI z Polski za październik. Jednak to dopiero w piątek o 10:00. Prawdopodobnie zobaczymy kolejny wzrost, co wzmocni presję na RPP. Złoty ubiegły tydzień nie zaliczy do udanych. EUR/PLN z poziomu 4,5550 urósł do poziomu 4,6090 (który stanowi techniczny, lokalny opór), po czym widzieliśmy kosmetyczną korektę. Dziś złoty ponownie ulega deprecjacji.
Wykres EUR/PLN, interwał dzienny, źródło: TMS Brokers