Implikacje danych inflacyjnych z USA

Prezydent USA może poczuć się potwierdzony w swoich założeniach co do swojej polityki. Na razie nie widać efektu taryfowego w danych inflacyjnych za kwiecień, co mogło zaskoczyć niektórych obserwatorów. Oczywiście można znaleźć wyjaśnienia, jednym z nich jest to, że prawdopodbnie zadziałały tu odpowiednio duże zapasy firm, które pozwalają opóźnić podwyżki cen. W kolejnych miesiącach sytuacja może się jednak zmienić.
Brak wzrostu inflacji a nwet jej kosmetyczny spadek powoduje, że presja na administrację amerykańską maleje.
Z drugiej strony dane o inflacji pokazują również, że wpływ taryf na ceny może być trudniejszy do oszacowania, niż wcześniej zakładano. To nie ułatwia zadania Rezerwie Federalnej i może sugerować, że bank centralny raczej wstrzyma się z obniżkami stóp. Nawet jeśli niedawne porozumienie USA–Chiny, przewidujące znaczną redukcję wzajemnych ceł, ograniczyło ryzyka inflacyjne, nie można zapominać, że stawka 30 proc. na import z Chin (a w niektórych przypadkach więcej, ze względu na wcześniejsze cła) nadal ma wyraźny efekt inflacyjny, który zostanie uwidoczniony w dłużsyzm terminie.
Ryzykiem pozostaje również możliwość, że po 90 dniach taryfy znów zostaną podwyższone (podczas gdy dalsza redukcja, według sekretarz skarbu USA, jest mało prawdopodobna). Ostatnia krytyka ze strony chińskich urzędników dotycząca „umowy” z Wielką Brytanią, która ich zdaniem stawia Chiny w gorszej pozycji, nie wróży najlepiej przyszłym negocjacjom. Małe są szanse na to aby Fed stał się nagle bardziej pobłażliwy wobec ryzyk inflacyjnych.
Przewodniczący Fed, Jay Powell, znalazł się pod ponownie "pod ostrzałem" ze strony prezydenta Donalda Trumpa. Wczoraj ponownie prezydent USA wyraził swoją opinię w mediach społecznościowych.