Brexit: umowa czeka na ratyfikację
Jak każdy kompromis, tak i ten pomiędzy UE a Wielką Brytanią, jest niewygodny dla obu stron. Wydaje się jednak, że o ile państwa członkowskie UE bez trudu przyjęły zapisy porozumienia, o tyle Parlament brytyjski, a raczej poszczególne frakcje w obu Izbach, z trudem przełkną uzgodnienia. Początkowo obie strony odtrąbiły sukces, ale wszyscy obserwatorzy życia politycznego i gospodarczego zdawali sobie sprawę, że to premier Johnson znajdzie się w najbliższych dniach pod ostrzałem. I to z każdej strony.
Naturalnymi krytykami tzw. umowy rozwodowej z Wielką Brytanią są politycznie oponenci Johnsona, którzy każdą umowę uważają za niekorzystną, gdyż opowiadają się za jak najbliższymi relacjami z Unią Europejską. Przeciwko umowie zagłosują zapewne przedstawiciele partii ze Szkocji, Walii i Irlandii Północnej. Z tym jednak od początku liczył się Johnson.
To czego najbardziej obawiał się premier, to niezadowolenie członków własnej partii. Niestety dla Johnsona, obawy właśnie się materializują. Wielka Brytania przeceniła swoje zdolności negocjacyjne i z buńczucznych zapowiedzi wyszło niewiele. Na większości pól, brytyjscy negocjatorzy ponieśli porażkę, a premier musi teraz zaprezentować raczej niekorzystne z punktu widzenia wysp ustalenia, jako ogromny sukces. Z pewnością na taki zabieg nie dadzą się nabrać przedstawiciele eurosceptycznego skrzydła Partii Konserwatywnej.
W ostatnich fazach negocjacji umowy, głównymi osiami sporu były trzy tematy: rybołówstwo, zbieżność regulacji oraz sposoby rozwiązywania przyszłych sporów. Wielka Brytania poniosła klęskę w rozmowach na każdy z trzech powyższych tematów.
Z zapowiadanych przez premiera Johnsona cięć unijnych połowów na brytyjskich wodach o 80 proc., wyszło jedynie ograniczenie o 25 proc. i to nie w ciągu trzech, a 5,5 roku. W praktyce oznacza to, że zgodnie z zapisami umowy, Wielka Brytania zwiększy wartość swoich połowów o 145 mln GBP od czerwca 2026 roku.
Na mocy umowy Wielka Brytania będzie zobowiązana do przestrzegania zasad uczciwej konkurencji, ale nie została zmuszona do przyjmowania unijnych regulacji w przyszłości, co można uznać za pewien sukces Londynu.
Rozstrzyganie sporów odnośnie zapisów umowy rozstrzygać będą… taryfy celne. Zgodnie z zapisami porozumienia kary będą mogły być nałożone na dowolny sektor, nawet jeśli spór będzie dotyczył zupełnie innego sektora. UE zostawiła sobie w rękach silne narzędzia, ponieważ umowa reguluje głównie handel towarami, a to nie on, lecz handel usługami jest dla Wielkiej Brytanii najważniejszy. W praktyce oznacz to, że Wielka Brytania niechętnie będzie łamać postanowienia umowy, obawiając się odwetu na usługach.
Z racji prawie pewnej zgody na ratyfikacje umowy, szterling łapie oddech. Kurs GBP/USD rośnie do 1,3580, a bardziej lokalnie, EUR/GBP spada do poziomu 0,9035.