Ach, ten podstępny NBP!
NBP skupił obligacje za 2 mld zł, przyjmując mniej niż jedną trzecią tego, co mu zaoferowały instytucje finansowe. Ruch był o tyle zaskakujący, że w marcu bank komunikował „zwiększenie elastyczności i częstotliwości przetargów” w celu ograniczenia wzrostu rentowności. W skutek tej decyzji, na kolejnych czterech aukcjach bank wyraźnie zwiększył zakupy, ostatnim razem kupując papiery za 8 mld zł (przy średniej z ośmiu aukcji poprzedzających komunikat na ok. 1 mld zł). Nagłe zmniejszenie zakupów jest parowane z presją wywieraną na bank centralny, by rozpoczął cykl podwyżek stóp procentowych i odpowiedział na silne przyspieszenie inflacji. Spekulacje dodatkowo podsyca jastrzębi zwrot Narodowego Banku Węgier, który najprawdopodobniej w czerwcu dokona pierwszej podwyżki.
Rynek staje się coraz bardziej przewrażliwiony na sygnały płynące z NBP. Wczoraj rentowności 5-letnich obligacji skarbowych w pierwszej reakcji skoczyły o 18 pb do 1,29 proc. Inwestorzy starają się przewidzieć moment zwrotu w nastawieniu NBP. Na początku maja prezes NBP Adam Glapiński powiedział, że program QE musi zostać najpierw wygaszony, zanim bank przejdzie do podwyżek stóp procentowych. Ale jednocześnie podtrzymał swoje zdanie, że nie oczekuje on podwyżki co najmniej do połowy 2022 r. Tymczasem rynek stopy procentowej wycenia pełną podwyżkę o 25 pb do końca 2021 r. i łączny ruch o 100 pb na koniec 2022 r.
Osobiście wątpię, aby mniejsze zakupy obligacji miały być początkiem procesu wygaszania QE i zbliżają nas do podwyżki stóp procentowych. Elastyczność obowiązuje w obie strony i może również prowadzić do zmniejszenia zakupów. Aktualnie program QE nie jest potrzebny dla „ochrony” polskiego rynku długu. Kolejny przetarg obligacji Ministerstwo Finansów organizuje dopiero za dwa tygodnie, innymi słowy dziś nie ma potrzeby, by zaniżać rentowności. Mam wrażenie, że rynek na siłę szuka ukrytego przekazu w działaniach NBP. Podobnie było na początku miesiąca, kiedy usunięcie z komunikatu po posiedzeniu RPP akapitu o roli polityki pieniężnej w stabilizacji inflacji blisko celu było odczytywane jako utratę przekonania Rady o słuszności tego stwierdzenia. Kilka dni później prezes Glapiński zaprzeczył tym domysłom. Tym razem także poczekam na opinię prezesa, ale jestem zdania, że Glapiński jest silnie przekonany o słuszności swojego forward guidance i tylko w nadzwyczajnej sytuacji zgodzi się na podwyżkę stóp procentowych przed drugim półroczem przyszłego roku. Tymczasem od czasu jego konferencji z 7 czerwca a dziś nie zdarzyło się nic, co miałoby zmusić go do zmiany nastawienia.
Jak wczorajsze wydarzenia wpływają na złotego? Na razie w ogóle, co tylko utwierdza mniej w zdaniu, że rynek długu przereagował i nie ma co rozdmuchiwać spekulacji o szybszym zacieśnianiu polityki monetarnej. Korekta EUR/USD oraz wytracenie pędu dotychczasowej aprecjacji złotego dają się we znaki, im bliżej jesteśmy końca miesiąca. EUR/PLN odbija, ale powinien zatrzymać korektę pod 4,51.