W tym otoczeniu indeks Dow Jones Industrial Average spadł o 0,5 proc., S&P 500 obniżył się o 1,2 proc., a Nasdaq Composite stracił aż 1,8 proc., co podkreśla koncentrację wyprzedaży w segmencie spółek wzrostowych. Negatywne nastroje przeniosły się także do Europy, gdzie Eurostoxx 50 zakończył dzień 0,6 proc. pod kreską. Jednocześnie nie doszło do gwałtownej ucieczki kapitału w obligacje skarbowe USA – rentowności pozostały relatywnie stabilne, co sugeruje, że rynek nie interpretuje spadków akcji jako zapowiedzi nagłego pogorszenia perspektyw makroekonomicznych, lecz raczej jako korektę wycen i zmianę sentymentu wobec wybranych sektorów.
Na rynku stopy procentowej uwagę zwracały wypowiedzi przedstawiciela Rady Gubernatorów Rezerwy Federalnej, Christophera Wallera. Potwierdził on swoje poparcie dla dalszych obniżek stóp procentowych, przedstawiając scenariusz, w którym inflacja stopniowo spowalnia do 2026 roku, a stopa funduszy federalnych pozostaje nawet do 100 punktów bazowych powyżej poziomu neutralnego. Jednocześnie Waller wyraźnie studził oczekiwania na szybkie luzowanie polityki pieniężnej, podkreślając, że ponieważ inflacja wciąż pozostaje podwyższona, Fed może pozwolić sobie na ostrożne i stopniowe obniżanie stóp, bez presji czasu. Taka retoryka wpisuje się w narrację „dłużej na podwyższonym poziomie, ale z powolnym łagodzeniem”, która ogranicza przestrzeń do agresywnej wyceny przyszłych cięć.
Kontekst polityczny dodatkowo zwiększa wagę tych wypowiedzi. Waller miał spotkać się z prezydentem Donaldem Trumpem na rozmowie kwalifikacyjnej, a sam Trump wskazał szefa Narodowej Rady Ekonomicznej Kevina Hassetta oraz byłego gubernatora Fed Kevina Warsha jako głównych kandydatów na przyszłego przewodniczącego Rezerwy Federalnej. Rynek uważnie obserwuje te sygnały, gdyż mogą one w dłuższym horyzoncie wpłynąć na postrzeganą niezależność Fed oraz przyszły kurs polityki pieniężnej.
Obecna wycena kontraktów terminowych na stopę funduszy federalnych pozostaje ostrożna. Rynek przypisuje jedynie 24 proc. prawdopodobieństwa obniżce stóp o 25 punktów bazowych w styczniu 2026 roku. Łącznie do czerwca 2026 wyceniane jest cięcie o 35 punktów bazowych, a do grudnia 2026 – o 60 punktów bazowych, co potwierdza oczekiwania bardzo stopniowego luzowania polityki pieniężnej.
Na tle USA banki centralne w innych regionach świata prezentują bardziej zróżnicowane podejście. Europejski Bank Centralny ma dziś pozostawić stopę depozytową bez zmian na poziomie 2 proc., sygnalizując kontynuację ostrożnej pauzy. Z kolei Bank Anglii prawdopodobnie zdecyduje się na obniżkę stopy bankowej o 25 punktów bazowych do 3,75 proc., co podkreśla większą wrażliwość brytyjskiej gospodarki na restrykcyjne warunki finansowe. Bank centralny Tajwanu również najpewniej utrzyma stopę referencyjną na poziomie 2 proc., przedłużając pauzę trwającą od marca 2024 roku.
Na rynku walutowym przewaga dolara była widoczna, co jest typowe dla środowiska risk-off. Indeks dolara wzrósł o 0,2 proc. do poziomu 98,38, a kurs EUR/USD lekko spadł do 1,1740. Szczególnie silny ruch odnotowano na parze USD/JPY, gdzie dolar umocnił się o około 100 pipsów do 155,70, co odzwierciedla zarówno różnice w polityce pieniężnej, jak i wzrost globalnej awersji do ryzyka. Dolar zyskał również wobec walut surowcowych – AUD/USD obniżył się o 30 pipsów do 0,6610.
Rynek obligacji pozostał relatywnie spokojny. Rentowność amerykańskich obligacji dwuletnich utrzymała się w okolicach 3,48 proc., a dziesięcioletnich nieznacznie wzrosła do 4,15 proc. W Europie rentowność niemieckich dziesięciolatek podniosła się o 2 punkty bazowe do 2,86 proc., podczas gdy brytyjskie dziesięciolatki spadły o 4 punkty bazowe do 4,48 proc., co może odzwierciedlać oczekiwania na dzisiejszą decyzję Banku Anglii.
Na rynku surowców uwagę zwracał zwrot na cenach ropy naftowej. Brent wzrósł o 1,3 proc. do 59,68 USD za baryłkę po wcześniejszym, 2,7-procentowym spadku, który zepchnął ceny poniżej 59 USD – najniżej od 2021 roku. Wczorajsze odbicie było napędzane wzrostem napięć geopolitycznych. Prezydent Trump zarządził blokadę wszystkich tankowców objętych sankcjami, wpływających do i wypływających z Wenezueli, a administracja USA przygotowuje również nowe sankcje na rosyjski eksport energii w przypadku odrzucenia porozumienia pokojowego kończącego wojnę w Ukrainie. Wzrost niepewności geopolitycznej sprzyjał także metalom szlachetnym – cena złota wzrosła o 0,8 proc. do 4 338 USD za uncję, potwierdzając jego rolę jako aktywa defensywnego.
Wczoraj w USA nie opublikowano żadnych danych makroekonomicznych, natomiast dzisiejszy kalendarz jest istotniejszy. Rynek otrzyma tygodniowe dane o nowych wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych oraz listopadowy odczyt inflacji CPI, który według oczekiwań ma wynieść 3,1 proc. rok do roku. Październikowy odczyt CPI nie zostanie opublikowany z powodu zamknięcia rządu federalnego – pracownicy administracji nie prowadzili w tym okresie zbierania danych cenowych. Do 22 grudnia zaplanowano także publikacje dotyczące rozpoczętych budów domów, pozwoleń na budowę oraz sprzedaży nowych domów, które będą ważnym testem kondycji amerykańskiego sektora nieruchomości w warunkach wysokich stóp procentowych.
Całościowo obraz rynków wskazuje na przejściowe zaostrzenie nastrojów, napędzane korektą w sektorze technologicznym, ostrożną retoryką Fed oraz rosnącymi napięciami geopolitycznymi. Jednocześnie brak gwałtownych ruchów na rynku obligacji sugeruje, że inwestorzy wciąż traktują to otoczenie jako korektę w ramach szerszego cyklu, a nie początek głębokiego załamania koniunktury.