Rynek już spogląda na jutrzejszy Fed
Ubiegły rok dla Rezerwy Federalnej był dość sprzyjający. Gospodarka radziła sobie bardzo dobrze pomimo masowych podwyżek stóp procentowych. Z kolei proces dezinflacyjny przebiegał bez większych zakłóceń. W tym roku spadek CPI został zatrzymany a ten mierzony deflatorem wydatków konsumpcyjnych (PCE) lekko wzrósł. Wciąż bazowa miara inflacji znajduje się powyżej celu Fed (2 proc.) i wskazuje pułap 2,8 proc. Z kolei w I kwartale dynamika PKB USA spowolniła. Wzrost wyniósł 1,3 proc. a prognozy dotyczące okresu od kwietnia do końca czerwca nie pokazują znacznej poprawy. Prawdopodobieństwo recesji jest jednak bardzo niskie.
Gorsze dane z rynku pracy, które otrzymujemy od pewnego czasu powinny być argumentem dla Fed, że restrykcyjna polityka monetarna działa zgodnie z zamierzeniami. Bez wątpienia musi nastąpić mocniejsze zmniejszenie nadwyżki popytu na rynku pracy aby Fed zaczął „luzować”. Wówczas bowiem przełoży się to na spowolnianie wzrostu płac, co w konsekwencji da w przyszłości niższą presję inflacyjną ogólnie. Dopóki jednak co miesiąc jest kreowanych więcej niż 100 tys. nowych miejsce pracy, Rezerwa Federalna nie musi zbytnio spieszyć się z działaniami. Raport NFP za maj pokazał siłę. Kreacja 272 tys. nowych miejsc pracy zaskoczyła rynek, który zmniejszył wycenę prawdopodobieństwa obniżki na wrześniowym posiedzeniu z ok 60 proc. do 50 proc. a szanse na grudniowy ruch spadły poniżej 70 proc. z poziomu bliskiego 76 proc. przed publikacją.
W najbliższą środę światło dzienne ujrzą nowe projekcje makro a także aktualny „wykres kropkowy”. Przypomnijmy, że prognozy marcowe wskazywały na trzy cięcia w 2024 roku, każde po 25 punktów bazowych. Teraz rynek będzie reagował na to, czy wciąż scenariuszem bazowym są trzy ruchy w dół w tym roku. Dane z ostatnich tygodni oddalają nas od jego realizacji ale potwierdzenie otrzymamy dopiero jutro. Ważna też będzie perspektywa ścieżki obniżek w latach 2025-2026. Tego samego dnia otrzymamy raport inflacyjny. Wysoka zmienność jest gwarantowana.