Dane znaczą tyle, ile mają wpływu na decyzje banków centralnych
Wstępna runda odczytów PMI w strefie euro pokazała mocne wyniki (Composite 59,2) podkreślające najszybsze od 15 lat tempo ożywienia w regionie. Przewodzi ekspansja przemysłu (szczególnie silne wyniki w Niemczech), ale odbicie sektora usługowego nie pozostaje daleko w tyle wraz ze znoszeniem restrykcji. Mimo to reakcja EUR była łagodna, żeby nie powiedzieć prawie nieobecna. A to za sprawą utrzymywanego przez Europejski Bank Centralny gołębiego nastawienia. Przekaz po czerwcowym posiedzeniu nie sugerował szykowanych zmian w tempie skupu aktywów, a główny ekonomista banku Lane w późniejszym wywiadzie dał do zrozumienia, że co najmniej do września bank nie będzie miał wystarczająco danych, aby podjąć decyzje w sprawie przyszłości programu skupu aktywów. W efekcie lepsze dane z Eurolandu nie mają jak wzmocnić EUR.
Dla kontrastu nieoczekiwany spadek PMI dla usług w USA (64,8, prog. 70; poprz. 70,4) skutkował nerwowym tąpnięciem wartości USD. Nerwowym i chwilowym, bo dane w żadnym razie nie były niepokojące. Tempo ekspansji sektora wciąż jest bardzo silne, a i dane z przemysłu (62,6) sugerują podtrzymanie wysokiego tempa ożywienia. Jednak uczestnicy rynku zamknęli się w niepotrzebnej grze oczekiwań: co i jak wpłynie na decyzje Fed lub (co ważniejsze) jak inni inwestorzy będą interpretować odczyty. Słabsze dane oznaczają odroczenie zacieśniania monetarnego? Niekoniecznie. Niższy odczyt indeksu wynika z napięć po stronie podażowej oraz niedoboru pracowników. Jedno generuje inflację kosztową, drugie – presję płacową. Razem podtrzymuje to narrację ryzyka podwyższonej inflacji. I dlatego USD na koniec dnia wrócił do równowagi, a pośrednio pomogło przypomnienie, że niektórzy przedstawiciele Fed chcą normalizacji wcześniej. Prezes Fed z Dallas Robert Kaplan, który przewiduje podwyżkę stóp procentowych w przyszłym roku, powiedział, że gospodarka prawdopodobnie osiągnie warunki dla ograniczenia zakupów aktywów szybciej niż ludzie myślą. Niemniej jednak epizodów szarpanego handlu będzie widzieć coraz więcej, gdyż każda porcja informacji będzie skrupulatnie analizowana jako za i przeciw w temacie redukcji QE i podwyżek stóp procentowych.
W czwartek dyskusje o globalnej polityce pieniężnej wzbogaci Bank Anglii, choć nie oczekujemy żądnych zmian w nastawieniu. Ważny będzie komunikat w kontekście postępującego ożywienia, ale też nasilającej się presji inflacyjnej. Inwestorzy będą doszukiwać się wskazówek, czy BoE przymierza się do odchodzenia od luźnej polityki na najbliższych posiedzeniach. Sądzimy, że potencjał jastrzębiej niespodzianki dla GBP w komunikacie jest niewielki.