Dane inflacyjne mogą umocnić dolara, ale pod jednym warunkiem
Wczoraj, nawet bez wyraźnego bodźca, dolar amerykański dość mocno zyskał na wartości, a kurs EUR/USD spadł poniżej 1,095. Z kolei notowania USD/JPY ponownie osiągnęły pułap 150. Jednocześnie rynek wycenia obecnie zaledwie 42 punkty bazowe obniżek stóp Fed do końca roku (prawie 20 pb mniej niż tydzień temu), co nie byłoby nawet równoważne cięciu o 25 pb na każdym z dwóch pozostałych posiedzeń. Można uznać, że dostosowanie rynkowe poszło trochę za daleko. Ale z drugiej strony przeszacowania czy niedoszacowania są czymś naturalnym. Wczorajszy protokół z wrześniowej decyzji pokazał, że były głosy przeciwne tak dużej zmianie stóp ale większa część urzędników optowała jednak za większym ruchem. Ostatnie komentarze płynące z Fed sugerują, że decydencie nie są niezadowoleni z obecnego stanu gospodarki. Niemniej jednak wydaje się mało prawdopodobne, aby Rezerwa Federalna wstrzymał się z redukcją w listopadzie lub w grudniu, nawet teraz, kiedy mamy za sobą bardzo dobry raport NFP. Scenariuszem bazowym pozostaje zatem luzowanie warunków monetarnych o 25 pb na każdym z dwóch kolejnych posiedzeń.
Dzisiejsze dane CPI nie będą „elektryzować” rynku tak jak jeszcze kilka czy kilkanaście miesięcy temu, jednak z powodu ubogiego w dane kalendarza makro w tym tygodniu, z pewnością wskaźniki inflacyjne nie przejdą niezauważone. Oczekiwania pokazują stabilizację miary bazowej r/r na poziomie 3,2 proc. oraz spadek zasadniczego CPI z 2,5 proc. do 2,3 proc. Dynamika miesięczna również wg prognoz ma się obniżyć. Jeśli jednak dane zaskoczą negatywnie (w górę), wówczas dolar może ponownie otrzymać „wiatr w żagle”, co mogłoby poskutkować spadkiem głównej pary walutowej poniżej 1,09.