Czy wysoka inflacja wstrząsnęła Powellem?
Miesięczny wzrost cen o 0,9 proc. był największym od 2008 r. Roczna inflacja wyniosła 5,4 proc., a inflacja bazowa na 4,5 proc. znalazł się najwyżej od 1991 r. Na pierwszy rzut oka dane wołają o reakcję Fed i zacieśnianie polityki pieniężnej. Jednak w szczegółach sytuacja nie wygląda tak klarownie. Za sporą część wzrostu odpowiadają komponenty, których wpływ na inflację powinien być tymczasowy. Ceny używanych samochodów, opłaty lotnicze i hotelowe odbijają po pandemii i odzwierciedlają niedobory podaży i skok popytu. W mniejszym stopniu za wzrosty odpowiadają trwalsze składniki CPI, jak np. opłaty za użytkowanie mieszkań. Innymi słowy odczyt nie zaprzecza całkowicie stanowisku Fed, że wzrosty inflacji będą przejściowe i osłabną w przyszłym roku. Wiele jednak będzie zależeć nie od tego, jak rynek interpretuje dane (wczoraj interpretował jastrzębio), ale jak do nich podejdzie Fed. Dziś po południu w Kongresie prezes Fed Powell będzie zdawał sprawozdanie z realizacji zadań przez bank centralny. Jest bardziej prawdopodobne, że utrzyma on swoje dotychczasowe stanowisko o „tymczasowości” inflacji, co byłoby ciosem dla narosłych wczoraj spekulacji i mogłoby wymazać ostatnie umocnienie USD. Z drugiej strony dane dają też argumenty, by zasygnalizować gotowość Fed do rozpoczęcia dyskusji o redukcji tempa skupu aktywów. Tak, aby bank był gotowy na każdą ewentualność w obliczu wciąż zaskakujących danych. Dwie przeciwne drogi wyjścia dla Fed tłumaczą, dlaczego wczoraj reakcja USD i innych aktywów była dość umiarkowana (w porównaniu do skali zaskoczenia CPI). Inwestorzy mogli rozłożyć reakcję na dwie fazy, a druga nastąpi po słowach Powella.
Obawy przed zaostrzaniem polityki Fed uderzają w waluty rynków wschodzących, przyćmiewając lokalne czynniki. Złoty i forint dodatkowo ucierpiały z tytułu korelacji ze spadającym EUR/USD. Słabość złotego próbuje się łączyć z gołębią postawą RPP, skierowaniem do TK zapytania o wyższości prawa polskiego and prawem unijnym czy zagrożeniami epidemicznymi, ale to wszystko bardziej wygląda na szukanie powodu do reakcji niż odwrotnie. Złoty jest za tani, ale na razie nikt nie chce korzystać z promocji, prawdopodobnie licząc na zwiększenie rabatu. Trudne środowisko inwestycyjne opóźnia powrót złotego do umocnienia.