Ceny w większości dystryktów zwiększały się umiarkowanie, głównie z powodu ceł, wyższych kosztów ubezpieczeń, energii i usług technologicznych. Przedsiębiorstwa miały trudności z przenoszeniem kosztów na klientów, obawiając się utraty popytu, ale przewidują dalsze podwyżki cen w najbliższym czasie. W poszczególnych branżach sytuacja była zróżnicowana. W handlu detalicznym i turystyce krajowy popyt utrzymywały promocje, lecz spadały wydatki turystów zagranicznych. Sprzedaż w motoryzacji pozostawała stabilna, przy rosnącym zapotrzebowaniu na części i naprawy. W przemyśle coraz częściej obserwowano przenoszenie się firm na lokalne łańcuchy dostaw oraz inwestycje w automatyzację i sztuczną inteligencję. W nieruchomościach komercyjnych najsilniejszym segmentem pozostawały centra danych, natomiast w budownictwie mieszkaniowym wyniki były mieszane, z rosnącymi zapasami i sprzedażą w niektórych regionach. Całościowo Fed ocenia, że amerykańska gospodarka znajduje się w stanie stagnacji z lokalnymi oznakami wzrostu, a największymi wyzwaniami pozostają cła, presja inflacyjna oraz niepewność polityczna.

Na dzisiejszej sesji amerykańskie indeksy giełdowe odnotowują słabsze nastroje. Początkowe wzrosty na S&P 500 i Nasdaq 100 szybko wyhamowały, a oba indeksy zeszły pod kreskę – odpowiednio o 0,21% i 0,11%. Jeszcze gorzej radzi sobie Dow Jones, który od otwarcia pozostawał pod presją i obecnie traci 0,41%, osiągając poziom 45 064,8 pkt. Warto zwrócić uwagę, że w rejonie 44 480 pkt znajduje się istotne wsparcie dla tego indeksu – zarówno horyzontalne, jak i dynamiczne, wynikające z 50-okresowej średniej EMA, co czyni ten poziom kluczowym punktem obserwacji dla inwestorów.