Przyszły tydzień: minutki FOMC, CPI z USA, EBC, PKB/produkcja z Wlk. Brytanii, CPI/PPI/bilans handlowy z Chin, nastroje konsumentów z Australii
W USA uwaga zostanie poświęcona minutkom z marcowego posiedzenia FOMC (śr). Dokument powinien potwierdzić, że bez istotnego zagrożenia przyspieszeniem inflacji, Fed nie powróci do podwyżek stóp procentowych, jednocześnie wyrażając obawy o ryzyka dla aktywności gospodarczej. Interesujące będzie też, jak Fed zapatruje się na przyszłe zarządzanie sumą bilansową. Jednak z perspektywy USD dokument ma raczej niewielkie szanse wprowadzić dodatkową zmienność. Po stronie danych w pierwszej kolejności pod lupą będą zamówienia przemysłowe (pon), CPI (śr) i indeks Uniwersytetu Michigan (pt). Z tej trójki inflacja wydaje się najważniejsza, ale o ile wyraźnie nie będzie odbiegać od prognoz, nie wzbudzi spekulacji odnośnie przyszłej reakcji Fed.
Przyszły tydzień przynosi posiedzenie EBC (śr), ale po zeszłomiesięcznym złagodzeniu nastawienia, odsunięciu perspektywy podwyżek i zapowiedzi przedłużenia programu TLTRO, mało zostało miejsca, by bank mógł negatywnie zaskoczyć EUR. Oczekujemy, że prezes Draghi podtrzyma ostrożny ton, ale nie zrezygnuje z wizji odbicia wzrostu po przejściowym spowolnieniu. Dane jednak jeszcze nie przekonują, że gospodarka (szczególnie niemiecka) wychodzi z dołka, więc słowa Draghiego nie będą rezonować silnie na rynku. Z danych drugorzędna uwaga zostanie poświęcona bilansowi handlowemu z Niemiec (pon) i produkcji przemysłowej strefy euro (pt).
Chciałoby się napisać, że w Wielkiej Brytanii dojdzie do ostatecznych rozstrzygnięć w kwestii brexitu, ale po wszystkim, co widzieliśmy w ostatnich miesiącach, nie odważę się na tak stanowcze stwierdzanie. Premier May ma czas do 10 kwietnia przedstawić propozycję porozumienia (starą lub nową), aby starać się o przedłużenie procesu brexitu. Rynek nastawia się na wielomiesięczne odroczenie, ale potrzebuje ostatecznej konfirmacji, w przeciwnym razie nie zrezygnuje z dyskonta premii za ryzyko bezumownego wyjścia z UE. Na polu danych mamy produkcję przemysłową i miesięczny PKB (śr), które powinny pokazać negatywne skutki niepewności wokół relacji z Unią.
Niemal pusty kalendarz z Polski jedynie z saldem bieżącym (pt) nie zapowiada aktywnego handlu na złotym. Pomimo ostatniej poprawy rynkowego sentymentu nie widać, aby złoty wyraźnie na tym korzystał. Może to mieć związek z tym, że PLN zwykł służyć jako waluta finansująca inwestycje na rynkach wschodzących z wyższymi stopami zwrotu z aktywów. Im trwalszy będzie apetyt na ryzyko, tym większa presja, by EUR/PLN ruszył w stronę 4,27, ale tempo jak na razie jest ślimacze.
Dane z Chin są teraz w centrum uwagi, gdyż sygnał do odbicia globalnej gospodarki szczególnie musi przyjść stamtąd. Z danych o inflacji CPI/PPI (czw) może być trudno wyciągnąć wnioski o sile popytu. Za to dane o bilansie handlowym za marzec (pt) mają pole do odbicia po słabych wynikach w lutym, które były obciążone wpływem obchodów Nowego Roku Księżycowego.
Ostatnie dane z Australii (i Chin) nie potwierdzają obaw wyrażanych przez RBA i rynek zaczyna redukować niedźwiedzią ekspozycję w AUD. W przyszłym tygodniu indeks zaufania konsumentów (śr) może przechylić szalę, szczególnie że jest pole do poprawy po ostatnich zapowiedziach cięć podatków dochodowych. Rynek będzie też ciekaw ryzyk, jakie rozpatruje RBA, a jakie zapewne zostaną przedstawione w Raporcie Stabilności Finansowej (pt). Ważne będzie też przemówienie wiceprezesa RBA Dabelle’a (czw) po ostatnich gołębich zmianach w komunikacie.
Dla kontrastu w Nowej Zelandii bank centralny także przyjął bardziej gołębie nastawienie, ale po danych nie widać poprawy. Najbliższe dni nie dostarczą ważnych publikacji, więc sentyment wokół NZD nie ulegnie zmianie. W Kanadzie dane o rozpoczętych budowach domów (pon) mają szanse tylko na przejściowe odbicie w notowaniach CAD. USD/CAD pozostaje zamknięty w paśmie 1,3250-1,3470 bez oznak prędkiego wyłamania.