Twarde dane z opóźnieniem pokażą aktualny obraz rynku

Zarówno przedsiębiorstwa, jak i konsumenci funkcjonują obecnie w warunkach wysokiej niepewności. Ceny najpewniej wzrosną, dochody realne spadną (marże firm się skurczą, możliwe będą redukcje zatrudnienia), a giełda — ostatni filar dochodów Amerykanów — również zaczyna się chwiać. Tylko w ostatnich dniach indeksy giełdowe w USA straciły ponad 10 proc. od momentu ogłoszenia nowych ceł.
Krótko mówiąc, przy tak głębokim spadku zaufania, nie ma większych wątpliwości, że dane makroekonomiczne wkrótce zaczną się pogarszać – choć z pewnym opóźnieniem – niezależnie od odporności, jaką amerykańska gospodarka wykazywała w czasie cyklu podwyżek stóp procentowych. Fed nie osiągnął swoim cyklem tego, co teraz udaje się Trumpowi poprzez politykę celną. Prawdopodobnie spowolnienie gospodarcze, które rysuje się na horyzoncie, nie będzie przejściowym indycentem.
Rynki finansowe wyceniają obecnie blisko 100 punktów bazowych obniżek stóp procentowych przez Fed w tym roku. Innymi słowy, inwestorzy wyraźnie postrzegają ryzyka gospodarcze, takie jak potencjalna recesja w USA, jako poważniejsze od ryzyka inflacyjnego wynikającego z wyższych ceł na importowane towary. Między innymi z tego powodu dolar amerykański znalazł się pod presją od „Dnia Wyzwolenia”.
Jak bardzo rynek obawia się amerykańskiej polityki celnej, było widać wczoraj po południu. Kiedy pojawiły się doniesienia, że prezydent USA rozważa 90-dniowe zawieszenie ceł (dla wszystkich krajów poza Chinami), indeksy giełdowe natychmiast odbiły w górę. Jednak zaledwie kilka minut później Biały Dom zdementował tę informację — i wszystko wróciło do poprzedniego scenariusza.