Gra nie jest zastopowana
Wczoraj pisałem, że od informacji dnia będzie zależeć, czy rynki pójdą w górę czy w dół. Czwartek przyniósł po trochę z obu, problem z tym, że w zasadzie nic nie chwyciło jako cenotwórczy temat. Mimo to krwawy przebieg sesji europejskiej został przyćmiony klimatem do odbicia wraz z wejściem do gry inwestorów z USA. Zamiast rozmawiać o danych makro, progresie w produkcji i dystrybucji szczepionek, dyskusja skupiała się na zorganizowanej na forach internetowych akcji inwestorów detalicznych starających się zmusić fundusze hedgingowe to zamknięcia krótkich pozycji na niektórych spółkach. W ostatnich dniach wszyscy chociaż trochę zainteresowani wydarzeniami na rynkach finansowych uczą się, czym jest krótka sprzedaż i „short squeeze”. Interesującym jest, że silne wzrosty cen akcji spółki GameStop – właściciela sklepów z grami i elektroniką – mają przełożenie na nastroje na całych rynkach finansowych. Zmowa forumowiczów prowadzi do miliardowych strat i bankructwa funduszu wprowadza nerwowość, nawet jeśli przełożenie skutków na inne obszary rynku jest dyskusyjna. Pewne jest za to, że niewiadoma, co i kiedy zrobi horda zdeterminowych inwestorów detalicznych, wprowadza strach o pozycje wśród pozostałych uczestników rynku, często podsycając obawy wokół innych czynników ryzyka (np. związanych z dystrybucją szczepionki i perspektywami ożywienia). W ten sposób z mikro-tematu robi się duży problem, z który rynki nie bardzo wiedzą jak sobie poradzić.
Szczególnie, że gra nie stopuje się na GameStopie. Wczoraj nagłych wzrostów doświadczyły ceny srebra, za czym stał wątek na forum Reddita WallStreetBets, że skorygowana o inflację cena metalu powinna wynosić 1000 USD zamiast obecnych 26 USD. Według zamieszczanej opinii, ponieważ rynek srebra jest silnie manipulowany przez fundusze, także i tutaj forumowicze powinni wymusić short squeeze. Pozwolę sobie nie wdawać w analizę sugerowanej wyceny srebra, jednak przykład pokazuje, że w teorii żaden segment rynku nie może czuć się bezpieczny. No może poza rynkiem walutowym, gdzie dzienny obrót sięga 6,6 bln USD (ostatnie dostępne dane Banku Rozliczeń Międzynarodowych z kwietnia 2019 r.) i inwestorom detalicznym trudno byłoby walczyć z taka siłą. Ale napięcia i strach generują wahania nastrojów i ucieczkę od ryzyka, na co rynek FX nie pozostaje obojętny.
W całym tym zamieszaniu wyjątkowo stabilnie wygląda polski złoty. Wczoraj EUR/PLN tylko na chwilę podskoczył do 4,56, a przez resztę dnia stabilizował się przy 4,55. Za spokój na lokalnym rynku walutowym wypada podziękować Narodowemu Bankowi Polskiemu. Ten jednak wczoraj nie interweniował, ale swoimi poprzednimi działaniami z grudnia i werbalnymi ostrzeżeniami ze styczniowego komunikatu RPP zapewnił, że w ostatnich tygodniach na rynek złotego nie trafiał kapitał portfelowy w takiej sile, aby teraz jego ucieczka pod wpływem wzrostu awersji do ryzyka miała osłabiać walutę. Takie to są korzyści bycia zepchniętym poza główny krąg zainteresowania inwestorów zagranicznych.