Euro niewrażliwe na dane o inflacji
Rynek walutowy wydaje się mieć ustalony pogląd na to, jak obecnie myśli EBC. Fakt, że wspólna waluta nie poruszyła się zbytnio ani w czwartek po posiedzeniu polityki pieniężnej, ani w piątek po danych o cenach obrazuje, że rynek już wcześniej zakładał, że bank centralny będzie realizował mniej restrykcyjny kurs w przypadku zauważalnego schłodzenia gospodarki. Czwartkowe komentarze prezeski Lagarde potwierdziły ten pogląd. Wyższe dane o inflacji w piątek raczej tego nie zmienią, podobnie jak dzisiejsze wyniki dla całej strefy euro.
Inflacja okazuje się na razie być bardziej trwała niż dotychczas zakładano. Ostatnia eskalacja konfliktu w Ukrainie utrwaliła tę tendencję. Fakt, że Rosja wstrzymała umowę zbożową, która ułatwiała eksport ważnych towarów rolnych z Ukrainy, grozi ponownym wzrostem inflacji żywności. Martwić mogą coraz mocniej odklejające się oczekiwania inflacyjne od celu na poziomie 2 proc.
Niektórzy inwestorzy mają nadzieję, że recesja, która nadciąga w zimowym półroczu, zdejmie z banku centralnego znaczną część pracy. W końcu w poprzednich recesjach inflacja zwykle spadała, ponieważ w ich następstwie znacznie zmniejszył się popyt, eliminując w ten sposób istniejący wcześniej nawis popytowy, który wprawił inflację w ruch.
Obecnie gospodarka strefy euro działa na bardzo wysokim poziomie wykorzystania mocy produkcyjnych. Znajduje to odzwierciedlenie w stopie bezrobocia, która jest niższa niż kiedykolwiek od czasu ustanowienia unii walutowej, oraz w wysokim odsetku przedsiębiorstw skarżących się na brak siły roboczej. Obok „wąskich gardeł” podażowych w wielu sektorach i ogromnego wzrostu cen energii, jest to jeden z głównych czynników napędzających bardzo wysoką obecnie inflację, na co zwraca uwagę także EBC w swoim ostatnim opracowaniu.
W najbliższych miesiącach popyt będzie spadał. Wynika to z faktu, że ogromny wzrost cen energii zmniejsza siłę nabywczą prywatnych gospodarstw domowych, a wiele firm będzie odkładać projekty inwestycyjne w obliczu znacznie wyższych kosztów. Do tego dochodzi słabszy popyt zagraniczny i pierwsze efekty podwyżek stóp procentowych EBC, które prawdopodobnie będą odczuwalne zwłaszcza w sektorze budowlanym. Wszystko to samo w sobie hamuje popyt, a tym samym inflację.
Jednocześnie jednak firmy stoją w obliczu ogromnego wzrostu kosztów, które chcą w jak największym stopniu przenieść na swoich klientów. Jeśli im się to udaje, to samo w sobie powoduje wzrost inflacji. Jeśli natomiast nie będą w stanie podnieść cen w wystarczającym stopniu, ograniczą produkcję, która nie jest już opłacalna, co widać obecnie w szczególnie energochłonnych sektorach niemieckiego przemysłu wytwórczego, gdzie produkcja spadła od wiosny o 8 proc. Do tego dochodzi wzrost płac. Pracownicy chcą przynajmniej w części zrekompensować realne straty płacowe, jakie ponieśli w ostatnich kilkunastu miesiącach. Jest to tym bardziej prawdziwe, że coraz bardziej 1)wątpią oni w to, że inflacja wkrótce spadnie z powrotem w kierunku celu EBC. Z ankiet przeprowadzonych przez europejską instytucję wynika, że przeciętne gospodarstwo domowe oczekuje obecnie inflacji na poziomie 3 proc. w perspektywie trzech lat. Napięty rynek pracy powoduje, że pracownicy mają dużą szansę na uzyskanie podwyżek.