W październiku zatrudnienie w sektorze pozarolniczym (non-farm payrolls, NFP) wzrosło aż o 261 tys., odzwierciedlając odreagowanie po słabych danych z września, kiedy to skutki huraganów w południowej części USA zaburzyło statystyki. Napływające w listopadzie dane sugerują, że silna postawa rynku pracy została podtrzymana. Wskaźniki zatrudnienia w indeksie oddziału Fed z Filadelfii, czy indeksach ISM pozostają na wysokich poziomach. Opublikowany w środę raport ADP wskazał na solidny przyrost 190 tys. miejsc pracy w sektorze prywatnym. Stąd konsensus dla odczytu NFP ustawiony jest wysoko, bo na poziomie 195 tys.
Potencjalne pozytywne ryzyko dla danych o zatrudnieniu leży w fakcie, że średni przyrost miejsc pracy w okresie wrzesień-październik wyniósł tylko 140 tys. Jest to wynik niższy od średniej z poprzednich miesięcy 2017 r. (176 tys.). Sugeruje to, że odbudowa miejsc pracy utraconych w trakcie, gdy szalały huragany, nie dokonała się w pełni w październiku i listopad może przynieść kontynuację tego procesu.
Wrażliwość rynku na dane o zatrudnieniu pozostaje niska, gdyż zdrowe tempo przyrostu miejsc pracy utrzymuje się od wielu miesięcy. Oznaki spowolnienia (tj. odczyt bliżej 150 tys.) nie będą wielkim rozczarowaniem, gdyż na tym etapie cyklu koniunkturalnego uzasadnionym będą oznaki hamowania wywołanego trudnościami w znalezieniu wykwalifikowanej siły roboczej. Wyższe wartości (kolejne raz powyżej 250 tys.) będą bardziej istotne, jeśli przełożą się spadek stopy bezrobocia. W październiku wskaźnik spadł do 4,1 proc. z 4,2 proc. we wrześniu. Zejście do 4,0 proc. oznaczałoby, że już teraz stopa bezrobocia jest poniżej prognoz FOMC na lata 2018-2019. Scenariusz dwóch lub trzech podwyżek stóp procentowych Fed w 2018 r. stałby się bardziej prawdopodobny. Dla USD stanowiłoby to pozytywny impuls.
W przypadku niespodziewanego wzrostu stopy bezrobocia rynek prędzej odbierze to jako zaburzenia wywołane napływem nowych osób do aktywnego poszukiwania pracy niż coś złego.
Bez wątpienia dane o wynagrodzeniach będą ustawiać całościowy wydźwięk piątkowego raportu. Mediana prognoz wskazuje na wzrost płacy godzinowej o 0,3 proc. m/m po rozczarowującej stagnacji w październiku. Słabość danych za październik częściowo można tłumaczyć wzrostem liczby przepracowanych godzin w rejonach dotkniętych skutkami huraganu (przy zachowaniu stałej tygodniówki obniża to płacę godzinową). W listopadzie sytuacja powinna wrócić do normy, co by wypchnęło dynamikę roczną do 2,7 proc.
Patrząc na rozkład prognoz w ankiecie Bloomberga, spora część analityków przewiduje wzrost płac o 0,2 proc., jednak w prognozach dla dynamiki rocznej dysproporcje między 2,6 proc. i 2,7 proc. są dużo większe. To sugeruje, że część rynku może zakładać rewizję w górę danych za październik. To ważna wskazówka dla interpretacji piątkowych danych – jeśli słabsza dynamika miesięczna nie zagrozi wzrostowi r/r, negatywny wpływ na USD będzie osłabiony. Mimo to wycena marcowej podwyżki stóp procentowych Fed na poziomie ok. 60 proc. może w takim wypadku wydać się wygórowana i rewizja rynkowych oczekiwać osłabi dolara.
Silniejszy od prognoz wzrost płac będzie miał wyraźnie pozytywny wydźwięk dla USD niezależnie od wskazań NFP i stopy bezrobocia, gdyż dostarczy argumentów dla jastrzębi w Fed, że presja płacowa w gospodarce nasila się i wkrótce znajdzie odbicie w przyspieszeniu inflacji. W takim wypadku dane będą podwaliną dla budowy oczekiwań na podtrzymanie jastrzębiego nastawienia przez Fed na przyszłotygodniowym posiedzeniu z perspektywą trzech podwyżek w 2018 r.